Według "Dziennika", gdański szpital MSWiA domaga się od Kancelarii Prezydenta zwrotu 214 tys. złotych za czuwanie karetki w pobliżu prezydenckiej rezydencji w Juracie w 2006 roku. Dyrektor tego szpitala Grzegorz Sut potwierdził w rozmowie z dziennikarzami tę informację. Poinformował też, że skierował sprawę na drogę sądową; chce doprowadzić do ugody. Według Kancelarii Prezydenta, informacje na temat zapewnienia opieki medycznej prezydentowi podczas jego pobytu na Półwyspie Helskim są "nieścisłe". "Informujemy, że karetka reanimacyjna nigdy nie stacjonuje na terenie ani w pobliżu rezydencji Prezydenta RP. Jest ona obecna - zgodnie z obowiązującymi przepisami - jedynie podczas lądowania. Poza tym karetka funkcjonuje normalnie w szpitalu, do którego należy i służy pacjentom" - podkreślono w oświadczeniu. Kancelaria zaznacza, że karetka "nigdy nie jest przeznaczona do wyłącznej dyspozycji głowy państwa", a "szpital jest jedynie informowany o obecności osoby chronionej przez BOR i ewentualnej konieczności zapewnienia jej pomocy medycznej". Podkreślono również, że do tej pory karetka nigdy nie była wzywana. Jak czytamy w oświadczeniu, zapewnienie opieki medycznej prezydentowi, premierowi oraz marszałkom Sejmu i Senatu "w miejscu ich stałego lub czasowego pobytu na terenie kraju jest realizowane na zlecenie odpowiedniej komórki Biura Ochrony Rządu", a BOR podlega MSWiA, nie zaś Kancelarii Prezydenta. Kancelaria wskazuje przy tym, że podstawą prawną tych działań jest ustawa o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe.