Wniosek, który miał być rozpatrzony podczas posiedzenia Sejmu w dniach 8-10 maja, w związku z dymisją Budzanowskiego stał się bezprzedmiotowy. Kaczyński, odnosząc się do odwołania ministra, powiedział, że "w końcu jakieś względy merytoryczne zaczynają się liczyć". - Mam nadzieję, że tak będzie dalej, że tacy już bardzo źli ministrowie będą odchodzić, chociaż bardzo źli, bo rząd jest bardzo zły i premier jest bardzo zły - powiedział prezes PiS. Dopytywany, czy nie żałuje, że w Sejmie nie odbędzie się debata nad wnioskiem o wotum nieufności, Kaczyński odparł: "naprawdę, odwołanie jest lepsze, debata nie jest celem samym w sobie, celem wotum jest odwołanie". Odnosząc się do powodów odwołania ministra, prezes PiS ocenił, że "stała się sprawa bardzo poważna, bo wśród kwestii strategicznych, które dotyczą Polski, takich bieżących, to jest na pewno kwestia najważniejsza (podpisanie memorandum gazowego - PAP), jeżeli o niej nie wie premier, to stawiam jeszcze raz pytanie: o czym w ogóle wie?". Premier w piątek poinformował o dymisji ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego; ma go zastąpić Włodzimierz Karpiński, obecny wiceszef Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. Dymisja ma związek z memorandum gazowym podpisanym na początku kwietnia w Petersburgu przez Gazprom i EuRoPol Gaz. Następnego dnia po podpisaniu memorandum Tusk mówił, że nic o tym nie wie. Akcjonariuszami EuRoPol Gazu (spółki eksploatującej polski odcinek gazociągu jamalskiego) są: PGNiG (48 proc. akcji), Gazprom (48 proc. akcji) i Gas-Trading (4 proc. akcji). Szef rządu powiedział w piątek, że mimo "wysokiej oceny kwalifikacji i osobistej uczciwości ministra skarbu", uważa, że "funkcja nadzorcza, kluczowa z punktu widzenia premiera, nie była sprawowana w sposób wystarczający". Jak oświadczył, musi przywrócić pełny nadzór w ramach kompetencji ministra skarbu i uzyskać przekonanie, że minister skarbu skutecznie wypełnia funkcje nadzorcze, poprzez właściwy dobór ludzi i właściwą współpracę ze spółkami Skarbu Państwa.