Szef sztabu wyborczego PiS Andrzej Duda powiedział we wtorek w RMF FM, że mężowie zaufania z ramienia jego ugrupowania w komisjach wyborczych "będą patrzyli, jak liczy się głosy, sami będą też głosy liczyli, a informacje o ich liczbie porównają z oficjalnymi wynikami wyborów". - Będziemy starali się stworzyć alternatywny sposób przeliczania głosów - dodał. Kaczyński był pytany o szczegóły dotyczące tej sprawy podczas wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie. - Demokracja i wszystkie mechanizmy praworządnościowe opierają się o zasadę ograniczonego zaufania. W ramach ograniczonego zaufania trzeba sprawdzać. To zupełnie naturalne i nie rozumiem tych, którzy zgłaszają tu jakieś pretensje - powiedział Kaczyński. Podkreślił, że system ochrony wyborów będzie się opierał o mężów zaufania. "Mężowie zaufania to instytucja przewidziana przez ordynację wyborczą. Chodzi o to, żeby działali wewnątrz systemu, który pozwoli na alternatywne liczenie głosów. To jest po prostu potrzebne. Nasza demokracja niekiedy kuleje i to bardzo. System będzie służył, żeby głosy były policzone, żeby każdy wiedział, że nie wszystko można - zaznaczył polityk. Szef PiS mówił o "niepokojących zjawiskach" m.in. dużej liczbie głosów nieważnych w niektórych gminach. - Naprawdę do końca nie wiemy, gdzie są liczone polskie głosy. Były wieści o serwerach poza polskimi granicami. Wolałbym, żeby serwery były własnością Państwowej Komisji Wyborczej, by były w pomieszczeniach PKW. Tak nie jest - dodał. PKW w połowie marca odpowiedziała obszernie na pytanie dot. serwerów posłance Krystynie Pawłowicz (PiS). Komisja zapewniła m.in., że wyłącznym właścicielem i zarządzającym serwerami jest Krajowe Biuro Wyborcze. "Żadne zagraniczne podmioty nie uczestniczyły w obsłudze informatycznej wyborów" - zapewniła PKW. W wyborach w 2010 i 2011 roku - informowała Komisja - "wszystkie serwery używane przez system informatyczny wspomagający prace organów wyborczych znajdowały się na terytorium Polski pod kontrolą Krajowego Biura Wyborczego". Podobnie będzie - według PKW - w wyborach samorządowych w 2014 roku i parlamentarnych w 2015. PiS już wcześniej powoływało m.in. Biura Ochrony Wyborów dla koordynacji procesu kontroli głosowania. Podczas wyborów parlamentarnych w 2011 roku oddelegowano do obwodowych komisji wyborczych ponad 20 tysięcy osób, które kontrolowały sposób głosowania oraz liczenia głosów. Kaczyński podczas spotkań z mieszkańcami Polski kilkakrotnie zapowiadał konieczność ochrony najbliższych wyborów. W kwietniu ub. roku w Żyrardowie mówił, że PiS musi stworzyć wraz ze sprzyjającymi mu środowiskami "ruch pilnowania wyborów". Oprócz PiS miałyby go tworzyć środowiska związane z Radiem Maryja, kluby Gazety Polskiej, Stowarzyszenie Solidarni 2010, Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego. - W każdym lokalu wyborczym musi być odważny pełnomocnik, który będzie pilnował do rana liczenia głosów i sfotografuje obwieszczenia wyborcze. Wyniki sami musimy podliczać. Do tego dobrze by było, by pod każdym lokalem byli ludzie gotowi tam stać całą noc, żeby ten, kto jest w środku miał poczucie, że jest wspierany - mówił wówczas Kaczyński. W ubiegłym tygodniu - o czym informowała PAP - PiS złożyło w Sejmie projekt zmian w kodeksie wyborczym; miałby pojawić się nowy rozdział dotyczący uprawnień mężów zaufania. Nowością jest m.in. danie mężom zaufania możliwości rejestrowania pracy komisji wyborczych na zdjęciach czy filmach. Zgodnie z obowiązującym kodeksem wyborczym, w dniu głosowania w lokalu wyborczym podczas wszystkich czynności obwodowej komisji wyborczej mają prawo być obecni, na podstawie zaświadczenia, mężowie zaufania. Mężom zaufania przysługuje prawo wniesienia do protokołu uwag, z wymienieniem konkretnych zarzutów. Adnotacja do tych uwag jest zamieszczana w protokole.