Proces Jurczyka, to jedna z najbardziej kontrowersyjnych spraw jakie toczą się przed sądami lustracyjnymi. 65-letni Jurczyk został w marcu 2000 r. prawomocnie uznany przez sąd za "kłamcę lustracyjnego". Zdaniem sędziów Jurczyk zataił, że w połowie lat 70. SB pod groźbą śmierci zmusiła go do współpracy. Sąd podkreślał, że "okoliczności nawiązania współpracy nie zwalniają z obowiązku napisania prawdy". W październiku 2000 r. Sąd Najwyższy uwzględnił jednak kasację Jurczyka, uchylił ten wyrok i zalecił powtórzenie procesu. Proces był tajny, bo tak zażyczył sobie Marian Jurczyk; mimo, że Urząd Ochrony Państwa odtajnił na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego jego teczki: personalną, pracy i teczkę operacyjną o kryptonimie "Nawiedzony". W uzasadnieniu dzisiejszego wyroku sąd po raz kolejny przypomniał, że Jurczyk do współpracy z SB został zmuszony. Jak podał Jurczyk miał przekazać SB dziewięć pisemnych informacji w latach 1977-1979. Jurczyk zaprzeczał, by był agentem i liczył na korzystny wyrok. Mówił, że z akt jego sprawy wynika, iż SB uznała informacje od niego za "operacyjnie nieprzydatne" i dezinformujące.