Putin zamierzał wysłać na Bałkany ministra spraw zagranicznych Igora Iwanowa. Miał on spróbować mediacji między opozycją, która twierdzi, iż wygrała wybory prezydenckie, a obecnymi władzami, które nakazały zorganizowanie drugiej tury. Wielopartyjna Demokratyczna Opozycja Serbii (DOS) zamierza bronić zwycięstwa swego kandydata Vojislava Kosztunicy, który - według jej obliczeń - zapewnił sobie fotel prezydenta w niedzielę, w pierwszej turze wyborów, zdobywając ponad połowę głosów. DOS uważa, że władze dopuściły się fałszerstwa, odbierając opozycjoniście około sześciu procent poparcia i dodając trzy procent Miloszeviciowi. Kosztunica deklaruje zwycięstwo i odmawia udziału w drugiej turze wyborów 8 października. Kierownictwo DOS wezwało swych wyborców do demonstrowania obywatelskiego nieposłuszeństwa i sparaliżowania Serbii strajkiem generalnym. Szkoły mają być zamknięte, autostrady zablokowane, fabryki nieczynne. Opozycja próbuje podobno zaaranżować jutro w Moskwie spotkanie Kosztunicy z Iwanowem. Tymczasem amerykańska sekretarz stanu Madeleine Albright wezwała dzisiaj władze rosyjskie, żeby uznały i zaakceptowały to, że Slobodan Miloszević poniósł porażkę w walce o władzę w Jugosławii. - Rosjanie muszą zrozumieć, że Miloszević przegrał w tej rundzie, jest skończony i nadszedł czas jego odejścia - powiedziała przebywająca w Islandii Albright, komentując najnowszą inicjatywę Moskwy. Źródła opozycji jugosłowiańskiej poinformowały, że Federalna Komisja Wyborcza, której DOS zarzuca sfałszowanie wyników, odrzuciła dzisiaj wszelkie oskarżenia.