Ma odpowiadać za nadużycia władzy oraz sprzeniewierzenie majątku publicznego. Serbski minister spraw wewnętrznych Dusan Mihajlović powiedział, że zatrzymanie byłego dyktatora nie ma na celu przekazanie go w ręce Międzynarodowego Trybunału w Hadze, który poszukuje Miloszevicia za popełnienie zbrodni wojennych. Miloszević będzie "sądzony zgodnie z prawem wewnętrznym". Premier Serbii Zoran Djindjić oświadczył, że aresztowanie nie ma nic wspólnego z ultimatum USA, które od schwytania Miloszevicia uzależniały losy pomocy finansowej dla Belgradu. - Tego rodzaju warunki są dla suwerennego państwa nie do przyjęcia - dodał Djindjić. - Zatrzymany nad ranem b. prezydent Jugosławii Slobodan Miloszević w ciągu dnia zostanie przesłuchany - poinformował serbski minister sprawiedliwości Vladan Batić. W wywiadzie, udzielonym ok. 8. rano serbskiej stacji radiowo-telewizyjnej RTS, Batić zastrzegł, że akt oskarżenia przeciwko b. prezydentowi nie został jeszcze opracowany do końca. Sędzia śledczy w Belgradzie postanowił o zastosowaniu wobec byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia 30-dniowego aresztu tymczasowego - podał adwokat aresztowanego. Minister wyjaśnił, że resort spraw wewnętrznych wystąpił z wnioskiem do prokuratury, która nakazała wszczęcie śledztwa - dopiero po serii przesłuchań możliwe więc będzie sformułowanie ostatecznego tekstu aktu oskarżenia. - Miloszević został zatrzymany pod zarzutem "nadużycia władzy" oraz malwersacji finansowych, popełnionych na terenie Serbii - podkreślił Batić, zastrzegając, że sprawa ewentualnego przekazania b. prezydenta międzynarodowemu trybunałowi w Hadze "stanie się aktualna po przyjęciu (przez Serbię) ustawy, dotyczącej zasad współpracy z trybunałem". Kryminalne zarzuty zostały sformułowane przeciwko Miloszeviciowi w piątek, ale władze twierdzą, że zamierzają uzupełnić je o zarzuty związane z sobotnimi starciami w Belgradzie. W czasie szturmu zginęło trzech policjantów. - Nie dostaniecie mnie żywego - tak deklarował jeszcze wczoraj Slobodan Miloszević. Dzisiaj nad ranem były przywódca Jugosławii dobrowolnie oddał się w ręce wymiaru sprawiedliwości. Pięć strzałów, jakie słyszano z jego willi, miała oddać córka Miloszevicia na wieść o aresztowaniu ojca. Po raz pierwszy Miloszevicia usiłowano aresztować wczoraj nad ranem. Jednak atak specjalnego oddziału policji został odparty przez ochroniarzy i prawdopodobnie przez grupę wiernych byłemu prezydentowi żołnierzy. O jawne popieranie Miloszevicia oskarżono szefa sztabu Jugosłowiańskiej armii generała Nebojszę Pavkovicia. Dopiero po nadzwyczajnym posiedzeniu władz kraju uzgodniono, że były prezydent musi trafić do aresztu. Potem w posiadłości byłego prezydenta wyłączono prąd i wodę. Jednocześnie trwały negocjacje z Miloszeviciem. Jego współpracownicy - członkowie partii socjalistycznej przekonali go, że powinien się poddać. Brat Slobodana - Borislav Miloszević - nie szczędził słów krytyki pod adresem nowych władz Serbii i Jugosławii: - Uważam, że ten krok jest dużym błędem. Obecne władze serbskie udowodniły jedynie jak są marne i słabe. Są gotowe sprzedać każdego za garść dolarów. Pytany o to, dlaczego Slobodana Miloszevicia nie aresztowano w październiku, zaraz po dojściu do władzy opozycji, tylko dopiero teraz, Borislav Miloszević odpowiada: - To proste. Jutro Kongres Stanów Zjednoczonych ma zadecydować o przyznaniu Jugosławii 50 milionów dolarów pomocy. Podstawowym warunkiem, by tak się stało, jest rozpoczęcie współpracy z Międzynarodowym Trybunałem w Hadze. Na razie Miloszevicia przewieziono do aresztu w Belgradzie, gdzie będzie oczekiwał na proces. Jest oskarżony o nadużycie władzy i kradzież pieniędzy z państwowej kasy. Grozi mu za to wyrok 5 lat więzienia. Jednak, jak zapewnia serbski minister spraw wewnętrznych - Duszan Mihajlović, eksprezydent nie będzie wydany w ręce Międzynarodowego Trybunału w Hadze, który oskarża Miloszevicia o zbrodnie wojenne. "To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy od tak dawna walczą o pokój i sprawiedliwość na Bałkanach" - napisał w specjalnym komunikacie sekretarz spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Robin Cook. Prezydent USA George Bush z zadowoleniem przyjął informację o aresztowaniu byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia i zaapelował o osądzenie go za "zbrodnie przeciwko ludzkości". W pisemnym oświadczeniu Bush zachęcił władze Jugosławii do współpracy z haskim ONZ-owskim trybunałem ds. zbrodni wojennych w b. Jugosławii, jednak nie wypowiedział się, czy będzie poprzez wstrzymanie amerykańskiej pomocy finansowej dla Jugosławii naciskał na wydanie Miloszevicia trybunałowi w Hadze. Przedstawiciele serbskich władz twierdzą, że o wydaniu byłego prezydenta do Hagi nie może być mowy. Moskwa jednoznacznie ocenia, że aresztowanie Miloszewicia to wewnętrzna sprawa Jugosławii. I zdecydowanie popiera władze w Belgradzie, które uznały, że były prezydent powinien być sądzony w kraju.