Północnoirlandzka Rada do Spraw Mniejszości Etnicznych (NICEM) przyjrzała się w specjalnym raporcie wpływowi kryzysu gospodarczego na sytuację polskiej społeczności. Dla tej prowincji Zjednoczonego Królestwa jesteśmy modelowym przykładem emigrantów z nowych krajów członkowskich UE. Dlatego też sprawdzono, jak radzimy sobie w czasach kryzysu i jak ewentualnie można byłoby pomóc polskim emigrantom w trudnych sytuacjach. Okazało się, że dla polskich emigrantów największym problemem jest bariera językowa, a nie problemy ściśle związane z pracą. Oczywiście, takie postawienie problemu nie powinno dziwić. Nie znając dobrze języka - a w nie przyzwyczajonym jeszcze do końca do emigrantów i akcentu innego niż "lokalny" społeczeństwa Irlandii Północnej ta bariera jest chyba jeszcze bardziej wyraźna niż w innych częściach UK - nie można znaleźć lepszej pracy, bardziej odpowiadającej wyuczonym w Polsce kwalifikacjom. Nie można się też rozwijać, ograniczone są także normalne kontakty społeczne. Młodzi ludzie - bo przeważają wśród emigrantów ludzie do 30 roku życia - nagle znajdują się wręcz w zamkniętym środowisku, z nielicznymi kontaktami towarzyskimi, często nie odpowiadającymi ich potrzebom. To rodzi poczucie wyobcowania i izolacji. To jest też przyczyną decyzji o powrocie do Polski - właśnie tęsknota za bliskimi i znajomymi podawana była jako najczęstszy powód decyzji o opuszczeniu Irlandii Północnej. Jak sobie jednak radzą ci, co tu zostają? Okazuje się, że łatwiej nam utrzymać pracę w kryzysie, niż znaleźć jakąś nową. Do tego odczuwamy, że jako pierwszych pomija się nas w działaniach antykryzysowych. Dlatego też NICEM w swym raporcie postuluje stworzenie specjalnego funduszu antykryzysowego dla społeczności emigranckiej. Maciej Bator, dyrektor Stowarzyszenia Polskiego w Irlandii Północnej - które pomagało przy pracach nad raportem - jest jednak za tym, by fundusz miał szerszy zasięg. - Pomoc powinna objąć wszystkich znajdujących się w potrzebie emigrantów z krajów Europy Wschodniej i Centralnej. Nie powinna być jednak przeznaczona na działania doraźne, tylko skierowana na naukę języka - uważa. - Idealnym rozwiązaniem byłoby takie uzależniające wypłatę zasiłku od nauki języka. Bardzo dobrze, że powstał taki raport. Powinien być on z uwagą przestudiowany przez lokalne władze. Te właśnie nie zawsze chcą nawet w niewielkim stopniu pomagać emigrantom - przykładem może być dość często spotykany problem z tłumaczeniami dokumentów, dostępem do informacji czy z uznawaniem polskich kwalifikacji zawodowych i wykształcenia. Co najmniej część z tych problemów udałoby się rozwiązać już na poziomie lokalnym. NICEM liczy, że raport będzie impulsem dla takich właśnie zmian. By jednak nie kończyć za poważnie - warto też wspomnieć barwniejsze fragmenty raportu - jego autorzy zauważają, że zdecydowaną większość polskiej emigracji stanowią biali - co nas nie dziwi, ale może zastanawiać co do wyobrażeń o naszej części Europy. Ciekawe są też "luźne wnioski" wypisywane przez ankietowanych: jedna z osób stwierdziła na przykład, iż nie ufa swojemu GP (lekarzowi), gdyż ten nie chce jej wypisywać antybiotyków...