Samolot bywa za drogi, kiedy wybieramy się na wakacje całą rodziną, a do tego jeszcze mamy ze sobą bagaże - 20 funtów za walizkę w Ryanairze! Kiedy więc siądziemy do podliczenia kosztów, dodamy do tego swobodę podróży - mimo jej długiego czasu, bo możemy zatrzymać się, gdzie chcemy, zobaczyć po drodze coś ciekawego i jechać swoim własnym tempem, okazuje się, że samochodowa wyprawa do kraju nie jest wcale takim złym pomysłem. Podróż samochodem czasem jest też jedyną opcją - duża ilość rzeczy do przewiezienia, dwa albo trzy śluby w różnych miejscach czy dłuższy pobyt z małym dzieckiem. Przed wyjazdem trzeba oczywiście przeprowadzić przygotowania. Tego, że samochód powinien być sprawny - najlepiej przejrzany przez mechanika - chyba nie trzeba tłumaczyć. Awaria w środku trasy gdzieś we Francji czy w Niemczech raczej nie jest niczym przyjemnym ani tanim. Tu można jednak zabezpieczyć się kupując odpowiednią polisę. Za European Break Cover zapłacimy od około 70 funtów (kupując ubezpieczenie na 2 tygodnie) do 160 funtów - korzystając z upustu przy zakupie rocznego ubezpieczenia. Warto zainwestować w tą opcję, bowiem koszt nawet drobnej naprawy na kontynencie może nas naprawdę niemile zaskoczyć - zwłaszcza, jak dodamy do tego np. konieczność holowania auta. Oczywiście, pamiętajmy też o standardowym ubezpieczeniu. Sprawdźmy przed wyjazdem, czy nasza firma ubezpieczeniowa daje nam Zieloną Kartę (w zasadzie jest to reguła, że ubezpieczyciel oferuje to za darmo, ale nie szkodzi dowiedzieć się, czy czasem nie trzeba powiadomić firmy o wyjeździe). Pamiętajmy też koniecznie, by kupić naklejki na światła. Nasz wyspiarski samochód, przystosowany do ruchu lewostronnego, będzie świecił "w oczy" jadącym po przeciwnym pasie w ruchu prawostronnym. Warto też przyjrzeć się, czy mamy w samochodzie gaśnicę, apteczkę i odblaskową kamizelkę - czyli rzeczy wymagane przepisami drogowymi różnych krajów - w tym i Polski. Kiedy to już mamy "ogarnięte", możemy zacząć planować trasę. Jeśli zakładamy, że będziemy jechać przez Wielką Brytanię, to warto rozważyć, czy nie zatankować samochodu tylko na dojazd do Anglii - badania rynku konsumenckiego wskazują, że paliwo w Irlandii Północnej jest najdroższe w całym UK. Nalewając "do pełna" na drugiej wyspie możemy zawsze trochę zaoszczędzić. - Zasadą powinno być, by więcej jechać, niż płynąć - mówi Tomek, który trasę Belfast - Szczecin pokonał już kilkukrotnie. - Podróż promem kosztuje, zwłaszcza, jeśli płynie się na dłuższym odcinku - jak na przykład z Anglii do Amsterdamu. Oczywiście, jeśli ktoś podróżuje z dziećmi, to prom może być dla niego dobrą przerwą w podróży, ale nie musi. Bo wyspać się na promie nie jest łatwo, gdy wielu pasażerów nastawia się na imprezowanie i zabawę... Popularne trasy z Irlandii Północnej wiodą z Belfastu do Szkocji - szybkie połączenie promowe, ale za to więcej do przejechania na drugiej wyspie, z Belfastu do Liverpoolu - mniej do przejechania, ale za to droższy prom (8 godzin na morzu) lub z Dublina do Holyhead w Walii. Stamtąd podróżni kierują się z reguły do Dover, skąd można złapać promy do kilkunastu miejsc na wybrzeżu kontynentu. Przestrzegamy przed kupowaniem biletów przy przeprawie - jeśli tylko jest taka możliwość, należy je rezerwować wcześniej, bo po prostu znacznie potem przepłacimy. Zwłaszcza w przypadku przejazdu Eurotunnelem brak wcześniejszej decyzji bardzo boleśnie skaleczy nasz portfel. Tunel dobry jest dla tych, którym zależy na czasie - przejazd pod dnem Kanału La Manche to nieco ponad pół godziny. Za to trzeba jednak płacić - od 60 funtów, podczas gdy prom Dover - Calais to nawet i 25 funtów. Do tego do Eurotunnelu nie wjadą samochody napędzane gazem. Polecamy szukać tanich i satysfakcjonujących nas połączeń na www.aferry.co.uk. Strona Eurotunnelu: www.eurotunnel.co.uk. Na promie Przeprawa od brzegu do brzegu przez Kanał trwa około 80-100 minut, jednak warto tu zaznaczyć, że całość operacji trwa nieco dłużej - wjazd na prom to nie wsiadanie w ostatniej minucie do pociągu - trzeba pojawić się nieco wcześniej przed wypłynięciem promu. Teoretycznie jest to około pół godziny. W praktyce nie jest to aż tak rygorystycznie przestrzegane jak np. na lotniskach, i jeśli się naprawdę nieznacznie spóźnimy, jest spora szansa, że zostaniemy wpuszczeni na zamówiony prom. Uwaga! Ta praktyka obowiązuje też przy przepływaniu z Irlandii do Anglii. W przypadku, gdy prom odpłynie bez nas - zwykle najnormalniej w świecie można poczekać na kolejny i - o ile są miejsca, (jeśli nie ma weekendu, to raczej coś się znajdzie) - popłynąć nim. Skutki? Strata czasu w oczekiwaniu na kolejny prom, a także mogą być finansowe. Doniesienia tych, którym taka sytuacja się przytrafiła różnią się - niektórzy nie musieli dopłacać nic, niektórzy jednak musieli uiścić dopłatę będąca zwykle różnicą w cenie przeprawy w różnych godzinach. Oczywiście, do przekraczania granicy promem potrzebować będziemy paszport lub dowód. Sporadycznie zdarza się, że przed wjazdem sprawdza się sprawność samochodu. Na kontynencie Wjeżdżając na kontynent trzeba od razu przestawić się na prawostronny ruch - pamiętajmy o założeniu nakładek na lampy od razu po zjechaniu z promu bądź wyjechaniu z tunelu! Za ich brak dostaniemy od razu mandat - policja nie będzie wyrozumiała dla oślepiających innych użytkowników ruchu kierowców; przykładowo we Francji taki mandat to minimum 50 euro. Podróżujący po Europie przypominają też, że w wielu miejscach toalety będą płatne - warto mieć przy sobie "drobniaki" w euro. Jaką trasę wybrać? - Swego czasu próbowałem różnych dróg na południe Polski - autostradę A4 przez Niemcy czy A14 z A38. Jednak szczerze mówiąc teraz jeżdżę przez "górą" - do Venlo, a potem A34 i A2. Później albo A12 na Poznań, albo A13 na Wrocław. Szczególnie, że autostrada Wrocław - Berlin jest już skończona, wyremontowana i jedzie się bardzo przyjemnie - opowiada Jacek, który podróż Belfast - Polska odbywa średnio raz na kwartał. Kierowcy zalecają by w paru punktach tej trasy - co do zasady prostej i nieskomplikowanej - jednak uważać. Jednym z krytycznych miejsc jest obwodnica Antwerpii - należy się pilnować i jechać południową częścią - niezależnie od kierunku podróży. Obwodnica jest słynna z korków więc łatwo się zmienia pasy, ale także ciężarówki potrafią przysłonić drogowskazy. Drugim takim punktem jest Zagłębie Ruhry (okolice Duisburga) - drogowskazy potrafią zaskakiwać nazwami miejscowości. Wtedy na pewno przyda się nam nawigacja satelitarna. Ceny promu w dwie strony to od 60 do 150 funtów. Droższe promy będą w okolicach świąt, wakacje, weekendy i w ciągu dnia. Im wcześniej zamówisz bilet - tym taniej. Im bardziej prom jest "nocny" - tym taniej. Przy czym za noc operatorzy traktują godziny mniej więcej od dziewiątej wieczór, do około szóstej rano. Zdarzają się od tej zasady wyjątki, ale prom nocny to zwykle cena o kilkanaście/kilkadziesiąt procent niższa niż od przeprawy kilka godzin wcześniej/później w ciągu dnia za praktycznie tę samą usługę. Okres wiosenno-letni jest droższy niż jesienno-zimowy. Autostrady na trasie od promu do polskiej granicy są bezpłatne. Koszty paliwa 100 funtów w jedną stronę. Różnica kosztów paliwa pomiędzy Wielką Brytanią, Belgią czy Niemcami jest minimalna. Jedynie we Francji i Polsce jest taniej. Ostatnią kwestią jest czas podróży. Są różne szkoły podróży samochodem - "na jeden raz" albo z noclegiem. W Niemczach przy autostradach znaleźć można noclegi w tanich motelach nawet za 30-40 euro.