Jeszcze kilka dni temu głośno było o próbie zdyscyplinowania pracowników jednej z publicznych rozgłośni karą tysiąca złotych za używanie zamiast poprawnego określenia Dzień Wszystkich Świętych (że 1 listopada tak właśnie się "nazywa" nie trzeba być nawet za bardzo wierzącym, wystarczy rzucić okiem na kalendarz) prozaicznym Dniem Zmarłych. Wprawdzie problem poprawności w określaniu poszczególnych dni i świąt nie jest nowy - przyzwyczajenie, będące drugą naturą człowieka zastępuje czasem chwilę refleksji i zwyczajne zdroworozsądkowe myślenie - ale słuchając o pomyśle szefa Radia BIS pomyślałem, że warto sobie zadać trochę trudu (zwłaszcza jak się jest dziennikarzem), choćby po to, żeby ludziom nie robić mętliku w głowach. Upowszechniany na siłę, przez długie lata komunizmu Dzień Zmarłych miał wytępić w naszych głowach jakiekolwiek odniesienie śmierci do tradycji chrześcijańskiej, w tym do nadziei życia wiecznego i świętości. Podobnych "operacji semantycznych" w przeszłości było więcej: Dziadek Mróz miał zastąpić św. Mikołaja, a rocznica Państwa Polskiego datę Chrztu Mieszka. Zresztą, jak widać po ożywionej dyskusji jaka towarzyszyła debacie: Wszystkich Świętych czy tylko Zmarłych, nie wszystkie starania komunistycznych ideologów poszły na marne. Tymczasem chrześcijański Dzień Wszystkich Świętych sięgający swoimi korzeniami IV wieku kiedy chrześcijanie jednego dnia oddawali cześć swoim męczennikom (a więc ludziom, którzy oddali życie za wiarę) pokazuje jakie jest prawdziwe znaczenie tego dnia: przypomnienie, że wśród nas (i to na przestrzeni wieków) nie brakowało (i nadal nie brakuje!) ludzi żyjących prawdziwą wiarą, nadzieją i miłością. Kiedy papież Grzegorz IV w IX wieku nakazał wiernym obchodzenie podczas jednego dnia upamiętnienie wszystkich, którzy dostąpili chwały nieba i są już świętymi, Kościół chciał zwrócić uwagę wiernych na fakt, że bardzo blisko nas żyli ludzie prawdziwie wielcy i wspaniali: ludzie, którzy wybierali już tu na ziemi dobro odrzucając zło, prawdę a nie fałsz i miłość zamiast zwykłego wyrachowania. Nie jest przecież dziełem przypadku, że dziś w liturgii słowa podczas mszy świętej odczytywany jest fragment Ewangelii z kazania na Górze, znany jako osiem błogosławieństw. Te błogosławieństwa pokazują jaka jest najlepsza droga do zbawienia, czyli świętości dla każdego wierzącego. Dzień Wszystkich Świętych nie jest więc żadną "konkurencją" dla upamiętniania zmarłych, bliskich którzy już od nas odeszli. Owszem, jest świetna okazją, aby pokazać jak bardzo nam brakuje tych naszych bliskich, którzy często już za życia byli przykładem wspaniałego postępowania i często prawdziwej, choć prozaicznej świętości. Oczywiście, w sposób szczególny za dusze wszystkich zmarłych Kościół modli się 2 listopada, ale wiara w świętych obcowanie pozwala nam dziś duchowo łączyć się z tymi, których dziś zabrakło wśród nas, a bez których życie wielu byłoby bardziej szare i smutne. I tę właśnie prawdę przypomina nam Dzień Wszystkich Świętych. Ks. Kazimierz Sowa