Dominika Rzepka, INTERIA.PL: Jaki był ten pierwszy rok bez Jana Pawła II? Prof. Zbigniew Nęcki*: Pierwszy rok bez Jana Pawła II, zaraz po śmierci charakteryzowała taka dynamika emocjonalna. Początki to był wielki żal, wielka skrucha, wielkie myślenie, no ale im dalej od tego dnia nieszczęsnego, jedynego, tym bardziej emocje wracają do bieżących wydarzeń, do tego co nas otacza, co robimy na co dzień. Jak jest wyciszanie powolne, to jest zmiana doświadczenia i przeżycia w refleksję. Refleksja może być oczywiście głębsza, może być bardzie płytka - ona nam towarzyszy chyba zresztą do dzisiaj. A czy coś zmieniło się w ludziach, coś się obudziło? Czy mieliśmy do czynienie tylko z jednorazowym zrywem w czasie umierania i po śmierci papieża? Są wydarzenia znaczące i ważne, które ludzie doceniają , akcentują, przeżywają bardzo długo i są wydarzenia znaczące, o których się niestety zapomina. To jest może drastyczne, ale bardziej przyjęte. Wydaje mi się, że właśnie ten moment, strata naszego wielkiego papieża i wielkiego Polaka był czymś bardzo symbolicznie osłabiającym bardzo wiele stanów psychicznych, a więc wydaje się, że to trwało. Ale czy można ciągle rozpatrywać, ciągle koncentrować się na tym? Odpowiedź brzmi: nie. To jest pewne doświadczenie, z którym trzeba się tak czy inaczej uładzić, ugodzić, jakoś to sobie poukładać. Myślę, że jako bezpośredni apel, bezpośrednie doświadczenie trwało to powiedzmy miesiąc, dwa, trzy, ale potem przesunęło się tak jak wiele innych, wspaniałych momentów, do fazy wspomnień, refleksji ale znacznie już spokojniejszej, chociaż wydaje się, że z czytelnym przesłaniem, z przesłaniem tego, aby być ciągle jeszcze bardzo uważającym na życie i myśl i kontakt z Janem Pawłem II. Czy żyjemy dzisiaj lepiej, inaczej, tak jak sobie obiecywaliśmy w trakcie odchodzenia papieża i po jego śmierci? Chciałbym powiedzieć, że coś ten czas zmienił i że to wszystko było duże, że było wspaniałe, ale nie bardzo mogę to powiedzieć. Niestety, generalna tendencja, generalny proces myślenia ludzi wrócił do tzw. normy. To widzimy na wszystkich szczeblach naszego życia, zarówno na szczeblu ogólnopolitycznym jak i na szczeblu lokalnym, a nawet na szczeblach osiedlowych. Była chwila zawieszenia broni, chwila pokoju, chwila takiego wielkiego humanizmu i to były wspaniałe chwile i to się liczy. Ten moment jest w historii bardzo znaczący i bardzo specyficzny. Ale to jest moment jednak. W całych dziejach, to co tworzymy, co robimy, to są kroki, krok po kroku i to był jeden z kroków, znaczących, ważnych, ale nie można tego, nawet z największym optymizmem, nazwać rewolucją etyczną czy rewolucją obyczajową. Było to doświadczenie emocjonalne naszego narodu, no ale do rewolucji niestety nie doprowadziło. Wróciliśmy do naszego codziennego, kłótliwego, sprośnego, naznaczonego złymi intencjami, zawiścią, wściekłymi niechęciami "polskiego piekiełka". Podczas tzw. tygodnia papieskiego dużo mówiło się o "pokoleniu JPII". Czy ono wciąż istnieje? I co je teraz czeka? Ten symbol "pokolenie JPII" ma dwa znaczenia. Pierwsze znaczenie to jest pokolenie wychowywane przez niego i na jego myślach, na jego wzorach i na jego światłym postępowaniu. I na pewno jest duża grupa ludzi młodych, którzy w ten sposób funkcjonują, żeby rozwijać, kultywować i kształtować swoje relacje z innymi w myśl przesłań Jana Pawła II, a więc z głębokiej religijności, głębokiej etyki, bardzo wielkiego humanizmu. Ale z drugiej strony wydaje się, że zakres tego typu działań zamienionych w autentyczne codzienne wybory, a nie tylko w pobożną refleksję, jest dosyć niewielki. Tak, że nie upierałbym się żeby to była jakaś znacząca część współczesnej młodzieży, czy jakiś ludzi. Co innego jest drugie pojęcie "pokolenie JPII", które dzisiaj słyszałem. Mianowicie jego rówieśnicy, którzy jeszcze żyją. To bardzo ciekawi ludzie. Oni jeszcze przez jakiś czas będą żyli, będą dostępni i warto byłoby może z nimi troszeczkę popracować. Po to, żeby zatrzymać nie tylko sylwetkę Jana Pawła II, ale także zatrzymać smaki tamtych czasów. Być może wtedy inaczej wychowywano ludzi, być może były inne modele, mniej komercyjne, mniej sprzedajne, mniej takie popularno-handlowe, a bardziej pogłębione, bardziej właśnie humanistyczne. A więc tutaj bardziej bym zachęcał do tego, żeby docenić ludzi, którzy są rówieśnikami JPII i dalej jeszcze są wśród nas, a więc żebyśmy docenili ich mądrość, ich postawę, ich funkcjonowanie i ich interpretację rzeczywistości. Byłoby to bardzo piękne. Da się połączyć te dwa pokolenia? Myślę, że całe to pokolenie nie redukuje się wyłącznie do Jana Pawła II - on jest symbolem, jest jakimś znaczącym elementem tej całości, ale nie jest jedynym człowiekiem, który wtedy był kształtowany i którego idee mogą być przekazywane właśnie poprzez międzypokoleniową wymianę. Trochę tego mało, mówiąc szczerze, i troszeczkę tego brakuje żebyśmy mogli sobie tak podyskutować o tym. Jest raczej separacja, odmienność, a więc podkreślanie tego, jak wiele się zmieniło. To prawda, zmieniło się bardzo wiele między pokoleniami, ale jak wiele przetrwało - to także prawda i dlatego myślę, tak jak wszędzie, popatrzmy rozsądnie: rozwój społeczny nie znosi rewolucji, znosi ewolucję. I te wydarzenia związane z wyborem, z papieżem, z jego śmiercią były elementem ewolucji naszego myślenia, naszej społeczności i jako takie trzeba je docenić. A na rewolucję niestety w świecie psychiki, w świecie etyki raczej liczyć nie można. Zdjęcia papieża, plakaty, książki, kolejne filmy, płyty rodzą się po śmierci papieża jak przysłowiowe "grzyby po deszczu". Czy nie ma pan prof. obaw, że to przesłanie Jana Pawła II i jego postać się skomercjalizują? Tak, nastąpiła bardzo interesująca komercjalizacja sylwetki Jana Pawła II. Rozmach komercji w życiu psychicznym jest tak wielki, że rzeczywiście wszystko podlega pewnego rodzaju takiemu wykruszeniu, czy powiedziałbym nawet "rdzewieniu". "Rdzewienie", czyli utrata prawdziwych wartości. Wszędzie są w zasadzie albumy, zdjęcia, wspomnienia, plakaty, itd. i to jest część wartościowa, niech to funkcjonuje, nawet jeżeli to funkcjonuje jako prezenty imieninowe to i tak ma dużą wartość. Ale równocześnie, zwróciła mi uwagę pewna Włoszka, którą oprowadzałem po Krakowie, na dziwną rzecz. Mówi: dlaczego w kościołach nie ma zdjęć Jana Pawła II. Ona z Włoch przyjechała i była pewna, że w każdym kościele, wejścia do kościoła będą obwieszone różnymi zdjęciami, myślami JPII, itd. Skoro jest to taki nasz skarb narodowy, to szczególnie w kościołach powinny być. Wchodzimy do trzeciego, czwartego, piątego kościoła, i Skałka, i Mariacki nie ma - mówi - prawie w ogóle zdjęć - może jedno zdjęcie, jeden podpis. Jakoś to tak zabrzmiało w jej wersji polskiej religijności - dysonansem. Ona oczekiwała czegoś innego. No i właśnie wszystko to, co teraz się pojawia. Interes można robić na wszystkim, co tu dużo mówić i można robić na najbardziej wspaniałych rzeczach, o czym przekonuje chociażby Częstochowa. Częstochowa, miejsce święte, wspaniałe, ale jakie tam interesy idą: na świętej wodzie, na różnych knotach, na różnych bibelotach robią ludzie interes. I to jacy ludzie. Oczywiście to nie ma wiele wspólnego z prawdziwą religijnością, ale ma coś wspólnego ze specyfiką naszego współczesnego życia, czyli ze sprzedajnością wszelkich idei, wartości i doświadczeń. A więc próbujmy, pamiętając o Janie Pawle II, myśleć o życiu nie tylko jako o wielkim boisku handlowania, ale o czymś co się nazywa głębszą humanistyczną wartością jednostki ludzkiej, życia społecznego i tego pogłębionego stosunku do człowieczeństwa jako takiego. * Prof. dr hab. Zbigniew Nęcki podejmuje problematykę dotyczącą szerokiego zakresu zagadnień związanych z zachowaniami społecznymi Jan Paweł II - co w nas zostało z tamtych dni