Wiele sloganów reklamowych głosi zgrabne hasła, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego. Do tej pory nikt specjalnie się tym nie przejmował, ale teraz ma się to zmienić. Parlament Europejski pracuje nad projektem, który zakłada, że każda reklama zachwalająca walory żywności, musi mieć na nie dowody w postaci rzetelnych badań naukowych. Nie leczy, nie zapobiega chorobom Jeśli nowe prawo wejdzie w życie, to spore problemy mogą mieć producenci jogurtów, którzy twierdzą, że ich spożywanie poprawia stan zdrowia i odporność. Chodzi tu szczególnie o jogurty probiotyczne, takie jak Actimel, Activia czy Benefit. Faktem jest, że bakterie probiotyczne zawarte w jogurtach korzystnie działają na organizm, ale twierdzenie, że regularne ich picie zapobiega chorobom, to już przesada. W podobny sam sposób działają zwykłe jogurty, zsiadłe mleko, kiszone ogórki czy kapusta. Naukowcy przekonują, że odporność naszego organizmu zależy od jak największej liczby korzystnych bakterii w przewodzie pokarmowym, do których należą przede wszystkim nasze własne bakterie jelitowe. Tworzą one barierę przeciw mikroorganizmom wywołującym choroby i stymulują w ten sposób system immunologiczny. Jeśli zaś chodzi o bakterie znajdujące się w jogurtach, to po zjedzeniu nie są one w stanie utrzymać się przy życiu i w wystarczającej liczbie skutecznie dotrzeć do jelita grubego. Wprowadzone dodatkowo mikroorganizmy mogą co najwyżej wesprzeć florę bakteryjną przejściowo. Dlatego picie jogurtów z probiotykami na pewno nie zaszkodzi, ale także szczególnie nie pomoże. Jedyną właściwością probiotyków, która została udowodniona, jest łagodzenie przebiegu biegunki zakaźnej u dzieci. Tylko jedna właściwość prawdziwa Już w 2003 roku sprawą Actimela zainteresował się Francuski Dyrektoriat Generalny ds. Konkurencji, Spraw Konsumenckich oraz Walki z Oszustwami, który poprosił Francuską Agencję ds. Bezpieczeństwa Sanitarnego Żywności (AFFSA) o ocenę dowodów naukowych uzasadniających twierdzenia umieszczane na etykiecie Actimela. Twierdzeń było dziesięć, m.in., że Actimel pomaga wzmocnić naturalne siły obronne organizmu, pomaga w walce z niektórymi codziennymi zagrożeniami, reguluje układ odpornościowy itp. Po półrocznych badaniach, stwierdzono, że tylko jedna opinia podana na etykiecie Actimela jest zgodna z prawdą, mianowicie: "produkt pomaga wzmacniać naturalne siły obronne organizmu". Agencja zasugerowała jednak także zmianę jego treści na: "produkt uczestniczy w procesie wzmacniania naturalnych sił obronnych organizmu". Reszta stwierdzeń zdaniem AFFSA jest nieprecyzyjna lub nieuzasadniona naukowo. Za nie do przyjęcia naukowcy uznali m.in. twierdzenie "reguluje układ odpornościowy". Agencja poleciła umieszczenie na etykiecie informacji, że korzystne działanie Actimela jest uzasadnione tylko podczas spożycia i ustaje bardzo szybko po zaprzestaniu. Taka informacja na produkcie nie pojawiła się. Kontrowersyjne atesty Dobrym sposobem na przekonanie konsumentów do kupienia tego, a nie innego produktu, jest atest instytucji państwowych. Produkt staje się wtedy dużo bardziej wiarygodny. Jednak sprawa z atestami w Polsce jest dość kontrowersyjna. Zdarza się, że atesty przyznawane są nie na podstawie przeprowadzanych w ośrodku badań, lecz w oparciu o materiały przysłane przez producenta produktu. Za możliwość umieszczenia na opakowaniu produktu logo instytutu koncerny płacą olbrzymie pieniądze, dlatego często dochodzi do nadużyć. Naukowcy za odpowiednie pieniądze wystawiają taką opinię, jaką chcą koncerny. Badania jakościowe, które przeprowadzono w Niemczech, przyniosły zatrważające rezultaty. Okazało się, że niektóre produkty zatwierdzone przez polskie instytucje badawcze albo w ogóle nie nadawały się do jedzenia, albo były złej jakości. Niepokojące było to, że najwięcej zastrzeżeń dotyczyło żywności polecanej przez Instytut Matki i Dziecka. Między innymi okazało się, że polecana do picia przez niemowlęta woda Żywiec Zdrój ma więcej bakterii niż woda z kranu. Podobnie było z "najzdrowszą kawą w Polsce," czyli kawą Astra. Sprawę ujawnił miesięcznik "Świat Konsumenta". Zarówno niemiecki ośrodek, jak i poznański sanepid wykryli w kawie dwukrotnie więcej toksycznych substancji niż dopuszczają normy. Będzie inaczej Unia Europejska postanowiła ukrócić takie praktyki. Przygotowywany jest przepis nakazujący każdemu koncernowi, który reklamuje zdrowotne właściwości produktu, przeprowadzenie naukowych badań w specjalnych laboratoriach. Jak pisał "Dziennik", nowe prawo ma zostać przyjęte już w połowie kwietnia. W Polsce weszłoby w życie jesienią. Koncerny spożywcze już dziś muszą więc zastanowić się nad zmianą strategii reklamowych. Gdyby się bowiem okazało, że podane właściwości nie mają zastosowania w praktyce, to producenci zmuszeni będą do wycofania produktu z rynku lub zapłacenia wysokich odszkodowań. Przykłady nadużyć w reklamach można mnożyć. Pozostaje mieć nadzieję, że nowy przepis wejdzie w życie, a koncerny spożywcze będą go przestrzegać i gdy kupimy najzdrowszy na świecie sok, to on rzeczywiście taki będzie. Dorota Bugajska