Od kiedy 5 lat temu zmarł mąż pani Izabeli, może liczyć tylko na siebie. Jestem osobą samodzielną i staram się prowadzić normalne życie - mówi. Nie chcę zrzucać odpowiedzialności na innych. Jeśli nie jestem w stanie dotrzeć na koncert, to nie idę. Wybory traktuję jednak jako obywatelski obowiązek. To czysta dyskryminacja, że nie umożliwia mi się skorzystania w pełni z przysługujących mi praw. Zgodnie z obowiązującą ordynacją wyborczą na prośbę osoby niepełnosprawnej krzyżyk na karcie do głosowania może w jej obecności postawić wskazana osoba trzecia (z wyjątkiem członków komisji i męża zaufania). To naprawdę wstydliwe dla mnie prosić kogoś o pomoc w takiej sprawie - kontynuuje pani Izabela. Nie pozostaje mi jednak nic innego, jak przyjść w niedzielę do komisji wyborczej i czekać, aż ktoś się zgodzi. Skąd jednak będę miała pewność, że postawi krzyżyk tam, gdzie chcę? Jej zdaniem, rozwiązaniem byłoby wydrukowanie kilku kart do głosowania dla każdej komisji brailem. Przy pieniądzach, jakie wydawane są na wybory, na pewno nie byłby to znaczący koszt - uważa.