Zdaniem Kika, z analizy wystąpienia J. Kaczyńskiego wynika, że albo nie zrozumiał on tego, co w ciągu ostatnich dwóch lat stało się z jego partią, albo nie jest on szczery z członkami i sympatykami PiS. - Osobiście nie podejrzewam go o to, że nie rozumie, bo to zbyt inteligentny człowiek. On po prostu nie chce swojej partii powiedzieć prawdy - powiedział prof. Kik. Jego zdaniem, "gołym okiem" widać dlaczego PiS przegrał, tymczasem w wystąpieniu Kaczyńskiego wciąż występują ci sami "winni": media, kolicjanci, niesprzyjające okoliczności. - On swojej partii nie mówi prawdy, powtarza socjotechniczne hasła, które mają utrzymać zwartość, budzić optymizm, ale nie było tam ani jednej refleksji, która by odnosiłaby się do rzeczywistych przyczyn klęski - ocenił Kik. Poitolog zwrócił uwagę na fragment sobotniego wystąpienia prezesa PiS, w którym mówi on o 5 mln zwolenników tego ugrupowania, którzy oddali na jego partię głos w ostatnich wyborach parlamentarnych. - To w zdecydowanej większości wcale nie jest elektorat PiS tylko elektorat "socjalny", który udało się przestraszyć widmem liberalnego PO. Ale to nie jest elektorat stabilny. On pójdzie za każdym kto da. Kaczyński dziś może tylko obiecywać, ale dać może dziś tylko Tusk - uważa Kik. Dlatego PiS - szczególnie, jak mówił, w miarę sukcesów rządów Tuska, który zrozumiał dlaczego Kaczyński odniósł sukces w "Polsce B" - czeka dekompozycja. W perspektywie zaś - według Kika - może to prowadzić do podziałów w partii.