"Syria ma w regionie prawdziwych przyjaciół, którzy nie pozwolą, aby kraj ten wpadł w ręce USA, Izraela lub ugrupowania Al-Takfir" (ekstremiści sunniccy) - powiedział Nasrallah w Al-Manar, szyickiej telewizji libańskiej. - W Syrii od dziesięcioleci są eksperci irańscy, lecz nie ma tam irańskich sił zbrojnych, gdyż teraz walczy tam naród syryjski. Lecz jeśli sytuacja będzie bardziej niebezpieczna, to państwa, ruchy oporu i inne siły będą czuły się zobowiązane interweniować na miejscu - dodał. Hezbollah, sojusznik reżimu prezydenta Baszara el-Asada, jest największą siłą w Libanie, silniejszą militarnie niż armia rządowa. Wspiera syryjskie siły rządowe głównie przy granicy z Libanem w starciach przeciwko głównie sunnickim rebeliantom walczącym, aby usunąć Asada od władzy. Wypowiedź Nasrallaha była pierwszą tak wyraźna deklaracją, że jego ugrupowanie może bardziej włączyć się w ratowanie reżimu Asada. W styczniu Hezbollah przyznał, iż jego bojownicy walczą w Syrii po stronie rządu. Jeszcze w październiku ubiegłego roku Nasrallah dementował doniesienia, jakoby bojownicy jego ugrupowania pomagali Asadowi w tłumieniu rebelii.