Większość międzynarodowych oddziałów, w tym niemal wszyscy Polacy, są już na swoich pozycjach, na pełnych obrotach w Bazie Babilon funkcjonuje dowództwo wielonarodowej, dowodzonej przez Polskę, dywizji. Odpowiedzialność za prowincję Karbala w naszej strefie przejęli już Bułgarzy. Teraz Amerykanie przekażą Polakom całą prowincję Babilon potem Wasit - tam stacjonują już Ukraińcy. Na końcu przekazany zostanie Nadżaf - tam wprawdzie dopiero przemieszczane są bataliony latynoskie, dowodzone przez Hiszpanów, ale wysłannicy RMF usłyszeli w sztabie, że latynosi zdążą i za tydzień strefa południowo-centralna zostanie przekazana przez Amerykanów wielonarodowej dywizji. Teraz najważniejszą kwestią jest zapewnienie bezpieczeństwa żołnierzom wypełniającym misję stabilizacyjną. A to zadanie, może okazać się niezwykle trudne - od 1 maja, czyli od momentu, w którym prezydent Bush ogłosił zakończenie działań wojennych w Iraku, w walkach bądź w wypadkach życie straciło już 138 amerykańskich żołnierzy. Oficjalnie mówi się, że za zamachami stoją nieliczni, lojalni jeszcze wobec Husajna Irakijczycy i ściągający do Iraku z całego świata fundamentaliści islamscy. Napływowi tych ostatnich sprzyjają nieszczelne granice z Syrią, Iranem i Arabią Saudyjską. Co więcej, powojenny Irak to kraj, w którym można przebywać bez dokumentów. Wśród organizatorów ataków najczęściej wymienia się organizację Ansar al-Islam. Choć obóz treningowy tej organizacji został w czasie wojny zbombardowany, Amerykanie twierdzą, że ochotnicy z Ansar al-Islam nadal przebywają w Iraku. Telewizja al-Arabija pokazała też zamaskowanych członków nieznanych dotąd ugrupowań - Młodzieży Muzułmańskiej i Organizacji Wyzwolenia Iraku - którzy grozili śmiercią Irakijczykom kolaborującym z Amerykanami.