W obu atakach zginęło co najmniej 11 osób. Są one jednymi z ofiar ostatniej fali ataków, która wstrząsnęła Irakiem podczas akcji mającej na celu poprawę bezpieczeństwa w Bagdadzie. Kierowcy pięciu cystern podpalonych w zasadzce przez irackich bojowników nie mieli szans na przeżycie. Świadkowie twierdzą, że nikt nie przeżył ataku niedaleko irackiego miasta Baiji. Nie udało się skontaktować z przedstawicielami irackiego Ministerstwa Ropy Naftowej w celu uzyskania od nich komentarza. W innym ataku - podczas którego budynek irackiego Ministerstwa Robót Publicznych w Bagdadzie został trafiony pociskiem moździerzowym - zginęło co najmniej sześć osób. Podczas ataku, w budynku przebywał wiceprezydent Iraku, lecz nie odniósł poważniejszych obrażeń. Nie wiadomo, czy atak ten był zamachem na wiceprezydenta. Podczas zamachu rannych zostało kilka innych osób. W innym ataku moździerzowym w Bagdadzie zginęła co najmniej jedna osoba cywilna, a kilka pozostałych zostało rannych. Atak nastąpił, gdy amerykańskie i irackie siły zbrojne prowadziły akcje bezpieczeństwa. Negatywne skutki dla akcji miało wycofanie dla niej poparcia przez szyickiego przywódcę duchowego Muktadę As-Sadra. Przywódca Armii Mahdiego powiedział w swoim oświadczeniu, że akcja bezpieczeństwa nie przynosi żadnych korzyści, ponieważ nadzorowana jest przez siły okupacyjne.