Rafinerie, pracujące w Basrze, Bejdżi i Bagdadzie, korzystają z surowca z pól naftowych pod Kirkukiem na północy Iraku. Ich łączna produkcja wynosi obecnie 175 tys. baryłek dziennie. To jednak jak się okazuje zbyt mało, by zapewnić stałe dostawy paliw na stacje benzynowe. Ministerstwo ropy, w którym władzę objęli miejscowi i amerykańscy eksperci, zaapelowało też do pracowników podległego mu sektora o powrót do pracy.