- Znam jego charakter - dodał. - Obrona Bagdadu nie załamałaby się tak szybko, gdyby żył. Sadun, który przez 25 lat był szefem gabinetu wicepremiera Tarika Aziza, powiedział, że kilkanaście dni temu stracił wszelki kontakt z przełożonymi w Bagdadzie po tym, jak amerykański samolot zrzucił cztery bomby, zwane rozwalaczami bunkrów, na restaurację, w której Saddam miał spotkać się ze swoimi synami. - Natychmiast po bombardowaniu przestałem otrzymywać jakiekolwiek instrukcje. Nie nadszedł choćby jeden faks - oświadczył Sadun. Według ambasadora, zaraz po bombardowaniu "przestała istnieć Gwardia Republikańska, policja i obrona Bagdadu". - Saddam trzymał to wszystko w garści. Musiał zostać zabity, inaczej wszystko nie załamałoby się tak szybko. Sadun, który twierdzi, że kilkakrotnie spotykał się z Saddamem - po raz ostatni w grudniu ubiegłego roku - nie wyklucza, że obalony przywódca mógł zginąć nie podczas bombardowania restauracji, lecz wkrótce potem w innym ataku sił koalicji. - Był bardzo ostrożnym człowiekiem - dodał ambasador. Często krążył z miejsca na miejsce, zwodząc swych nieprzyjaciół. Telewizja Abu Dhabi pokazała najprawdopodobniej jedne z ostatnich zdjęć irackiego dyktatora. Widać na nich Saddama Husajna entuzjastycznie witanego przez tłum, serdecznie ściskanego przez co najmniej kilku Irakijczyków. Według telewizji Abu Dhabi zdjęcia zostały nakręcone dziewiątego kwietnia, zaledwie tydzień temu, dokładnie w dniu kiedy amerykańskie siły zajęły Bagdad zaś Irakijczycy, z pomocą marines obalili 12-metrowy posąg Saddama stojący na centralnym placu irackiej stolicy. Pentagon podkreśla, że nie wiedział o tym nagraniu, dlatego nie wypowiada się na temat jego autentyczności. Nieoficjalnie, ci którzy obejrzeli taśmę wskazują, że choć pokazany na niej mężczyzna niemal do złudzenia przypomina Saddama, to wydaje się być niższy i drobniejszy niż Husajn prawdziwy. Wygląda na to, że powróciła fala spekulacji o sobowtórach.