- Oczywiście instynkt Putina sytuuje go po stronie silnego państwa, a posiadanie skutecznych sił zbrojnych jest ważnym elementem osiągnięcia tego celu. Jednak patrząc na stan rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest on w fazie schyłku - zaznaczył Inkster na konferencji prasowej, która towarzyszyła prezentacji tegorocznej edycji wydawanego przez IISS rocznika "Military Balance". Według Inkstera, rosyjski przemysł zbrojeniowy jest niedoinwestowany i boryka się ze skutkami zaniedbań z przeszłości. Wymaga odnowy, ale nie ma dość specjalistów zdolnych do zrealizowania zmian. Jest to hamulcem w modernizacji sił zbrojnych, która jest niezbędna, jeśli doktryna wojenna Rosji ma mniej polegać na nuklearnym straszaku, a w większym zakresie na siłach konwencjonalnych. W konfliktach w strefie kaukaskiej, a zwłaszcza w Czeczenii, Rosja uzależniła się od promoskiewskich sił lokalnych, wykazała się brakiem doświadczenia w wojnie przeciwpartyzanckiej i wykorzystywała swą druzgocącą przewagę ogniową bez liczenia się ze skutkami dla ludności cywilnej. Zdaniem Inkstera, przeszkodą w skoncentrowaniu uwagi Kremla na modernizacji sił zbrojnych jest także nowy kontekst polityczny, z którym musi się liczyć prezydent-elekt Władimir Putin. - Putin mógł wygrać wybory bez odwoływania się do manipulacji, ale nie miał dość wiary w to, że wygra bez nich. Teraz stoi w obliczu jakościowo innej opozycji i wygląda na to, że co najmniej przez rok do dwóch lat będzie musiał priorytetowo potraktować politykę wewnętrzną - zaznaczył ekspert IISS.