Wycofanie francuskich żołnierzy do końca 2012 roku, czyli na dwa lata przed terminem wyznaczonym przez NATO, było jedną z wyborczych obietnic Hollande'a, który zwyciężył w wyborach prezydenckich 6 maja. - Należy zrobić wszystko, by nasze siły wypełniły zobowiązania, ale przy jak najwyższym poziomie bezpieczeństwa i jak największej trosce o życie żołnierzy; podejmuję to zobowiązanie i będę gwarantem tej operacji - oświadczył prezydent w Tulle, gdzie uczestniczy w uroczystości upamiętnienia masakry cywilów dokonanej przez nazistów 9 czerwca 1944 roku. Wyraził uznanie dla francuskich żołnierzy Dodał, że misja francuskich żołnierzy "koncentrowała się na umożliwieniu Afgańczykom jak najszybszego przywrócenia suwerenności". W deklaracji dla dziennikarzy wyraził uznanie dla francuskich żołnierzy. - Z uznaniem wypowiadam się o ich poświęceniu i odwadze, znam siłę charakteru francuskich żołnierzy w Afganistanie. Przekazuję ich rodzinom wyrazy solidarności i otuchy od narodu francuskiego - mówił Hollande. Poinformował, że zostanie ogłoszona żałoba narodowa, ale nie sprecyzował jej formy ani daty. Zapewnił, że ranni w ataku zostaną jak najszybciej przetransportowani do kraju. W samobójczym zamachu zginęło 4 francuskich żołnierz W przeprowadzonym w sobotę samobójczym zamachu zginęło czterech francuskich żołnierzy i jeden z ich afgańskich tłumaczy; pięciu żołnierzy zostało ponadto rannych, w tym trzech ciężko. W sumie od rozpoczęcia interwencji w Afganistanie w 2001 roku zginęło tam 87 francuskich wojskowych. W Afganistanie, głównie w Kabulu i na wschodzie kraju, stacjonuje 3,5 tys. francuskich żołnierzy. Według rzecznika afgańskiego MSW sobotniego aktu terroru dokonał zamachowiec samobójca przebrany za kobietę w burce. Wszczęto śledztwo mające wyjaśnić okoliczności ataku. W najbliższym czasie do Afganistanu ma się udać francuski minister obrony Jean-Yves Le Drian.