W referendum konstytucyjnym udział Holendrów przeszedł wszelkie oczekiwania - frekwencja wyniosła 62 procent. Oznacza to, że deputowani będą respektowali jego wyniki. Referendum w Holandii ma bowiem charakter konsultacyjny. Konstytucję ratyfikuje parlament, który nie jest zobowiązany do uwzględnienia wyników referendum. Jednak większość partii politycznych zapowiedziała, że w głosowaniu w parlamencie ich deputowani będą respektowali wynik referendum, jeśli frekwencja w nim przekroczy 30 proc. Sondaże przewidywały frekwencję na poziomie 45 - 50 proc. i zwycięstwo "nie" w wysokości 60 proc. oddanych głosów. Do przyjęcia konstytucji nawoływał rząd premiera Jana Petera Balkenende i większość partii politycznych. Komentatorzy nie mają wątpliwości, że Holendrzy nie tylko skażą konstytucję na śmierć, ale wprowadzą UE w kryzys lub w najlepszym przypadku w okres niepewności. Mimo to europejscy politycy apelują o "niedramatyzowanie" i kontynuowanie procesu ratyfikacji w kolejnych krajach. Frekwencja w dzisiejszym referendum jest wysoka nie tylko dlatego, że konstytucja jest dla Holendrów kontrowersyjną sprawą. To pierwszy taki plebiscyt od czasu wprowadzenia w Holandii demokracji 150 lat temu. Zobacz galerię zdjęć