- Nawet 100 tys. Afgańczyków może chcieć przyjechać do Holandii. To za dużo i nie ma na to zgody - powiedziała Broekers-Knol w wywiadzie dla weekendowego wydania dziennika "Algemeen Dagblad". Argumentowała, że holenderski MSZ otrzymał 23 tys. maili z prośbą o ewakuację z Afganistanu od osób, które twierdzą, że pracowały dla Holandii w tym kraju. Jak dodała, piszący "często chcą zabrać ze sobą swoją rodzinę", przez co rzeczywista liczba chętnych do wyjazdu wyniosłaby ok. 100 tys. osób. - Odpowiedź brzmi "nie" - dodała. "Okropne słowa" Broekers-Knol to wpływowa polityczka liberalnej partii VVD premiera Marka Ruttego. Była przewodnicząca Senatu (2013-2019) jest obecnie odpowiedzialna za zagadnienia bezpieczeństwa jako sekretarz stanu w ministerstwie sprawiedliwości i bezpieczeństwa. Jej postawa wywołała burzę na lewicy oraz wśród polityków koalicji. - Okropne słowa - powiedziała portalowi RTL Nieuws posłanka koalicyjnych socjalliberałów Salima Belhaj zapowiadając, że będzie walczyła o sprowadzenie do Holandii zagrożonych Afgańczyków.Z kolei poseł współrządzącej chadecji Derk Boswijk (CDA) uważa, że mówienie o 100 tys. uchodźców to "nonsens". - Ten wywiad tylko wprowadza w błąd i robi dużo hałasu - cytuje Boswijka portal."Bezmyślne i bez serca" - tak określiła na Twitterze słowa minister z VVD posłanka Kati Piri z Partii Pracy (PvdA).