Teoretycznie hip hop i polityka to zupełnie obce sobie światy. Jednak okazuje się, że w obu środowiskach obowiązują podobne mechanizmy, a postaci z jednego świata mają swoje odpowiedniki po przeciwnej stronie. Czasy pionierów Pierwsze analogie pojawiają się już w przypadku osób, od których oba środowiska wzięły swoje początki. Współczesna polityka polska zaczęła się tak naprawdę od Lecha Wałęsy, z kolei pojawienie się hip hopu nad Wisłą jest zasługą Liroya. Zarówno legendarny przywódca związkowy Gdańska, pierwszy prezydent III RP, jak i kielecki specjalista od składania rymów mają za sobą trudne dzieciństwo. Jednak obaj w odpowiednim momencie trafili na właściwe tory. Wałęsa trafił do Stoczni Gdańskiej, gdzie szybko stał się liderem powstającej właśnie opozycji. Liroy z kolei otarł się o poprawczak, ale w porę zaangażował się w muzykę i nie miał czasu na chuligańskie wybryki. Niestety, obu pionierów prześladuje od kilku lat klątwa. Nie potrafili się odnaleźć w nowej rzeczywistości, zmarnowali swoje legendy. Od dawna pozostają w cieniu, a kolejne próby powrotu wywołują jedynie śmieszność lub zażenowanie - bo jak inaczej określić niespełna 1 proc. poparcie dla Wałęsy w wyborach prezydenckich w 2000 r. lub mariaż Liroya z pornobiznesem? Fundamentaliści W niepewnych czasach upadku wszelkich wartości i braku autorytetów do łask wracają postawy zasadnicze, oparte zazwyczaj na religijnych dogmatach. Do zagubionych w codziennej rzeczywistości swoją ofertę adresuje m.in. Roman Giertych, lider katolickiej Ligi Polskich Rodzin. I o ile w przypadku starszego elektoratu pozostaje raczej bezkonkurencyjny, to w walce o rząd młodych dusz ma mocnego konkurenta w postaci rapera Włodiego. Wymieniony artysta przeszedł w ostatnich latach na islam, i z gorliwością neofity głosi w tekstach naukę Allaha. W utworze "Protest", z nowej płyty "Jak nowonarodzony", zawarł takie przesłanie dla słuchaczy: "Władza dla zysku wykorzystuje religię/ Nienawiść, podziały są tego wynikiem/ Nie ważne, co czytasz; Torę, Koran czy Biblię/ Bądź dobrym człowiekiem, a zło samo zniknie". Co na to Roman Giertych? Na fali Kolejna prezentowana para jest dowodem potęgi mediów. Ale również budującym przykładem, że dzięki uporowi, ciężkiej pracy i talentowi można zawojować świat. Jan Rokita w polityce jest od zawsze, ale na prawdziwą popularność zapracował dopiero w sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Rywina. Bez kompromisu tropił spisek elit, z pasją przesłuchując kolejnych świadków. O każdej porze do dyspozycji mediów, które odwdzięczały mu się przychylnym traktowaniem. I to właśnie sympatii mediów Rokita powinien podziękować, gdy po wiosennych wyborach obejmie tekę premiera. Pieszczochem dziennikarzy jest również O.S.T.R. Raper rodem z Łodzi zbiera w recenzjach same pochwały, a fanów podbija bezkompromisowymi sądami. Stał się dyżurnym hiphopowcem RP, zapraszanym do każdego programu traktującego o młodzieży. Ale w pełni na to zasługuje - nikt nie składa rymów tak jak O.S.T.R., nikt też jak on nie przełamuje stereotypu blokersa z puszką piwa pod trzepakiem. Starannie wykształcony młody człowiek, o światowym obyciu. A tak mówi o swojej ojczyźnie na płycie "Tabasko": "Życie made in Polska, to jest moje miejsce, bo kocham to miejsce/ (...)Kochana Polsko dzięki za mądrość". Panie przodem Polskie feministki często ubolewają na niedostateczną liczbą kobiet w polskiej polityce. Ich honoru broni Izabela Jaruga-Nowacka, obecnie wicepremier, wcześniej pełniąca funkcję pełnomocnika rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. Dzielnie odpiera napaści władczych mężczyzn i jak lwica broni pokrzywdzonych niewiast. A przeciwników zjednuje sobie przenikliwą inteligencją, wrodzonym wdziękiem i olśniewającą urodą. Gdyby feministki kiedyś pochyliły się nad kulturą hip hopową, załamałaby ręce. Żeńskie składy można policzyć na palcach jednej ręki. A wsparciem dla pani Jarugi-Nowackiej nie są raczej skoncentrowane bardziej na formie niż na treści Sistars, lecz niszowe Paresłów. Duet dwóch Dorot z Warszawy świetnie daje sobie radę w środowisku zdominowanym przez samców. A na pierwszej płycie tak skarciły lekceważących ich chłopców: "Umiem na swój sposób ruszyć głową/ Nie wykpię się taryfą ulgową/ Już mi nie podskoczysz / Nawet nie dosięgasz, żeby mi spojrzeć w oczy". Outsiderzy Ciężko być prorokiem we własnym kraju - muszą sobie często powtarzać nasi następni bohaterowie. Pierwszy premier III RP Tadeusz Mazowiecki, przeprowadził Polskę od komunizmu do demokracji. Niestety rodacy nie docenili jego starań i w 1990 r. woleli postawić w wyborach prezydenckich na Wałęsę i Tymińskiego. Mazowiecki przełknął gorzką pigułkę, odsunął się do drugiego szeregu. A należne mu uznanie zdobył w latach 90. na arenie międzynarodowej, jako specjalny sprawozdawca ONZ z krajów b. Jugosławii. Według nas, za jego odpowiednika po stronie hip hopu można uznać Fisza, czyli Bartka Waglewskiego. To reprezentant branżowej elity intelektualnej, autor subtelnych kompozycji okraszonych tekstami, wymagającymi ponadprzeciętnej uwagi. Wśród kolegów z branży, nastawionych na prostotę i komercję, zupełnie niezrozumiany. Przez słuchaczy ignorowany lub pogardzany. Fisz nie przejmuje się krytyką. Robi swoje, o czym mogą się przekonać m.in. nasi zachodni sąsiedzi, bo niemiecka telewizja nakręciła właśnie dokument poświęcony muzykowi. Śmiech przez łzy Ostatnia para w naszym zestawieniu to dwaj prześmiewcy, z dystansu obserwujący rzeczywistość, nie szczędzący jej zjadliwych komentarzy. Kazimierz Kutz i Łona. Kutz, reżyser, od dwóch kadencji senator, ostatnio doskonale odnajduje się w roli felietonisty. Czytelnicy "Przekroju" i "Dziennika Zachodniego" od jego tekstów zaczynają lekturę każdego numeru. A pan Kazimierz bez ogródek pisze wprost, co myśli, nie licząc się z konsekwencjami. Ceną tego bywają procesy, jak choćby ten przegrany z b. szefem TVP Robertem Kwiatkowskim, którego senator nazwał "nieczułym na kulturę politrukiem". Ale Kutza nie są w stanie utemperować nawet sądy. Raper Łona godnie dotrzymuje mu kroku w walce z polską kołtunerią. Na ostatniej płycie "Nic dziwnego" wziął na celownik m.in. Gabriela Janowskiego, Andrzeja Leppera i obóz przeciwników integracji europejskiej. Jednak "ulubieńcem" Łony jest o. Tadeusz Rydzyk. To właśnie w dyrektorze Radia Maryja szczeciński raper upatruje wybawcy rapowego środowiska w Polsce. Jak śpiewa: "Nie jest dobrze, ale nic to/ Radio Maryja uratuje polski hip hop/ Ojcze trzeba działać szybko/ bo tu chodzi o rdzennie polski hip hop". Niestety, na razie nie doczekał się odpowiedzi z Torunia.