Hausner będzie pełnił obowiązki ministra od jutra. - Powołanie nowego szefa resortu nie wchodzi w grę. Mamy rząd, który podał się do dymisji zgodnie z procedurami konstytucyjnymi i pełni swoje obowiązki. W związku z tym powoływanie do rządu nowego ministra byłoby w tej chwili niestosowne - wyjaśnia rzecznik rządu Dariusz Jadowski. Wicepremierowi nie jest obca problematyka ochrony zdrowia i uważa ją w rządzie za najtrudniejszą. Przewodniczył międzyresortowemu zespołowi, który przygotował na posiedzenia Rady Ministrów projekty ustaw: o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (rząd nadal pracuje nad tym projektem) oraz o pomocy publicznej i restrukturyzacji zakładów opieki zdrowotnej (w Sejmie). Do Sejmu ciągle nie wpłynął projekt ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Ustawa powinna wejść w życie najpóźniej jesienią tego roku, by dać czas placówkom medycznym i Narodowemu Funduszowi Zdrowia na zakontraktowanie świadczeń na 2005 rok. Ustawa o Funduszu przestanie obowiązywać 1 stycznia 2005 roku. Jeśli nie zostanie uchwalona nowa, będzie można pobierać składki na ubezpieczenie zdrowotne, ale nie będzie żadnej prawnej możliwości przekazywania ich placówkom medycznym. Przewodnicząca Sejmowej Komisji Zdrowia Barbara Błońska- Fajfrowska (UP) uważa, że powierzenie pełnienia obowiązków szefa resortu zdrowia Hausnerowi jest jednym z najlepszych rozwiązań obecnej sytuacji. - Pan premier Hausner zna tematykę ochrony zdrowia, był zaangażowany w tworzenie aktów prawnych dotyczących tej dziedziny - podkreśliła. Przyznała, że czasu na uchwalenie nowej ustawy jest coraz mniej, ale Hausner jako pełniący obowiązki ministra zdrowia daje - jej zdaniem - nadzieję na szybkie zakończenie prac nad projektem. - Pan premier to człowiek niezwykle zdyscyplinowany i zawsze dotrzymuje wszystkich terminów - powiedziała posłanka. Wiceszef Komisji Władysław Szkop (SdPl) także uważa, że Hausner ma kompetencje i wiedzę potrzebną do pełnienia obowiązków szefa resortu zdrowia. Zaznaczył, że należy to jednak traktować jako rozwiązanie tymczasowe. - Ministerstwo Gospodarki nie jest mimo wszystko bardzo blisko Ministerstwa Zdrowia - powiedział. Sceptycyzm co do środowej decyzji premiera Marka Belki wykazuje natomiast członkini Sejmowej Komisji Zdrowia Elżbieta Radziszewska (PO). - Mam nadzieję, że zostanie powołany minister zdrowia w rządzie, niezależnie od tego, czy to będzie teraz rząd Marka Belki, czy będzie to rząd po wyborach, jeśli miałyby to być wybory po wakacjach - powiedziała. Zaznaczyła, że nie wierzy, iż można "zarządzać wszystkim po kolei, i zdrowiem również, w sposób sprawny, tak jak minister Jerzy Hausner". Radziszewska zaznaczyła, że dotrzymany musi zostać przede wszystkim jeden termin - 1 stycznia 2005 r., bo ustawa musi wtedy wejść w życie. Jak wyjaśniła, jeśli rządowi nie uda się wnieść propozycji nowej ustawy, takie propozycje zgłosi opozycja. - Nie ma możliwości, żeby była luka prawna - podkreśliła. Wojciech Rudnicki był ministrem zdrowia jedynie przez 17 dni. Z powodu choroby kręgosłupa trafił do szpitala w połowie ubiegłego tygodnia. Był członkiem PSL; kiedy został ministrem, zrezygnował z członkostwa w tej partii. Jako minister zapowiadał, że pozostawiony w spadku przez rząd Leszka Millera projekt ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych trzeba będzie poprawić. Według Rudnickiego - prawnika i znawcy prawa medycznego - projekt nie spełnia podstawowego warunku Trybunału Konstytucyjnego, czyli nie określa co ubezpieczonemu należy się w ramach składki na ubezpieczenie zdrowotne. Jego zdaniem, należało w ustawie zawrzeć katalog świadczeń, które nie są opłacane ze środków publicznych (tzw. koszyk negatywny) oraz przejrzyste zasady kolejek do pozostałych świadczeń (o ile nie można ich uzyskać bez zwłoki, z wyłączeniem świadczeń w stanach nagłych). Mówił też, że kilka miesięcy to za mało, by określić przewidziane w projekcie świadczenia rekomendowane wraz z wyliczeniem dopłat wnoszonych przez pacjentów (jako świadczenia rekomendowane projekt definiuje te, które w jednej części są opłacane ze środków publicznych, w drugiej - przez pacjenta bezpośrednio czy przez ubezpieczenia dodatkowe). Rudnicki nie był przeciwny wprowadzeniu bezpośrednich opłat do budżetów szpitali, w postaci opłacania za kilka początkowych dni pobytu w szpitalu tzw. kosztów hotelowych (m.in. wyżywienie, koszt prania bielizny itp., nie będących częścią samego świadczenia zdrowotnego). Wiceminister zdrowia Ewa Kralkowska powiedziała w tym tygodniu, że resort zdrowia nie będzie proponował tej formy współpłacenia. Jest ona członkinią Unii Pracy, która stanowczo sprzeciwia się temu rozwiązaniu.