- W tej pomocy najważniejszy jest nie wymiar materialny, ale coś innego - podkreśla koordynator akcji Karol Kobyliński. - Wyjeżdżamy na Wschód w celu przekazania paczek, ale tak naprawdę naszej obecności, polskiego słowa, w celu podzielenia się opłatkiem, czasami zaśpiewania polskiej kolędy. To daje świadectwo temu, dlaczego to robimy już po raz 18-ty - dodaje Kobyliński. Akcja "Paczka" z założenia dociera przede wszystkim do małych miejscowości, a tam może liczyć na pomoc miejscowych. Czasem, kiedy zima wyjątkowo daje się we znaki, do wiosek dojeżdża się konnymi zaprzęgami i saniami. Akcja pozwala animować społeczność lokalną do tego, żeby wspólnie nieść pomoc osobom najbardziej potrzebującym. Sytuacja Polaków na Wschodzie, szczególnie tych starszych, jest bardzo trudna. Spotkania przeżywają mocno obie strony, towarzyszy im wzruszenie i zawstydzenie - dodaje koordynator akcji. Starsi ludzie często płaczą. To porusza także harcerzy. - Wzrusza także chęć tych osób, które już bardzo słabo mówią po polsku, żeby np. zaśpiewać razem kolędę" - przyznaje Kobyliński. W tym roku w ramach akcji "Paczka" harcerzom z ZHR udało się dotrzeć do ponad 1400 polskich rodzin na Wschodzie. Świąteczne upominki i żywność trafiły na Białoruś do Grodna i Wołkowyska oraz na Ukrainę do Żytomierza, Wołogradu Wołyńskiego, Równego, Trzepietówki, Złoczowa, Dowbysza i Lwowa.