- Naród musi przetrwać. Ma on niezwykle długą historię, w przeszłości był także wystawiany na wielkie próby. Jedno, a może nawet dwa pokolenia wyrosły w warunkach wojny. W związku z tym musiały się zaadoptować do tych warunków. Kto będzie mógł, to wyjedzie z dużych miast do rodzin, tradycyjnie wielkich. Ci, którzy nie będą mogli tego zrobić, pozostaną w domach, będą starali się nie wystawiać się na zagrożenia i będą wyczekiwać, co będzie dalej - uważa Hałaczkiewicz. Roman Hałaczkiewicz w grudniu 1998 roku przeżył chwile grozy. Po odmowie współpracy Iraku z inspektorami ONZ, amerykańskie i brytyjskie siły powietrzne rozpoczęły trwającą 72 godziny kampanię nalotów operację "Pustynny Lis". - Bałem się o siebie i bliskie mi osoby - powiedział były ambasador Polski w Iraku.