Niestety, choć samoloty są wciąż statystycznie najbezpieczniejszym środkiem transportu, gwiazd, które zginęły w wyniku tragicznych wypadków w przestworzach, jest więcej. W artykule przypominamy te, które za życia świeciły najjaśniej.15 września 2007 roku kierowcy rajdowi i kibice tego niebezpiecznego sportu pogrążyli się w żałobie. W katastrofie śmigłowca zginął bowiem Colin McRae - jeden z najsłynniejszych zawodników na świecie (nieprzypadkowo jego nazwiskiem promowano, bijącą rekordy popularności, serię gier wyścigowych). 39-letni McRae sam pilotował maszynę, a na pokładzie znajdowali się jego pięcioletni syn Johnny Gavin McRae, 6-letni kolega chłopca Ben Porcelli oraz Graeme Duncan, przyjaciel rodziny. Nikt nie przeżył. John Fitzgerald Kennedy Jr., syn prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna F. Kennedy’ego i Jackie Kennedy, miał w chwili śmierci 38 lat. Z wykształcenia był prawnikiem, ale także pilotem. 16 lipca 1999 roku również zasiadł za sterami Pipera PA-32 - lekkiego, sześcioosobowego samolotu. Towarzyszyły mu żona Carolyn Bassette-Kennedy i szwagierka Lauren Bassette. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci tej trójki był wstrząs wywołany uderzeniem maszyny o wodę. Smutny los spotkał też Buddy’ego Holly - autora przebojów "That’ll Be The Day", "Peggy Sue", "Oh Boy", "Maybe Baby" czy "Listen To Me", nazywanego dziś pierwszą gwiazdą rock and rolla. 23-letni muzyk zginął w nocy z 2 na 3 lutego 1959. Wraz z nim podróżowali, również młodziutcy, Ritchie Vallens i Jiles Perry Richardson, a samolot rozbił się kilka minut po starcie. Bezpośrednią przyczyną były fatalne warunki pogodowe (śnieżyca), a dzień katastrofy przeszedł do historii jako "Dzień, w którym umarła muzyka" za prawą piosenki Dona McLeana pt. "American Pie".