Gross dodał, że myli się kardynał Dziwisz, twierdząc, że "książka budzi demony antypolskości i antysemityzmu". Pisanie prawdy wyzwala, a nie zniewala. Chciałbym o tym z nim porozmawiać. Zobacz wywiad w Interia.tv Konrad Piasecki: Autor książki "Strach" Jan Tomasz Gross w Kontrwywiadzie RMF FM. Dzień dobry. Jan Tomasz Gross: Dzień dobry. Panie profesorze, pan ceni sobie to wrzenie, te emocje, które wywołują w Polsce pana książki? - Autor zawsze jest zachwycony, jeżeli czytają jego książki. Nawet kiedy słyszy, że jest wampirem historiografii? - Dopiero wtedy. Wie pan, to się jednak nie zdarzyło żadnemu z moich kolegów jeszcze. Tak mówi o panu Janusz Kurtyka, prezes IPN. To obraźliwe? - Ja to sobie wpiszę do mojego curriculum vitae. Z dumą? - Wielką. Ale czy to wrzenie i te emocje pan sobie na tyle ceni, żeby stawiać w swoich książkach tak mocne tezy, bo uważając, że tylko one są w stanie pobudzić Polaków do dyskusji? - Nie. Te same tezy są stawiane w mojej książce po angielsku, a ona jest czytana gdzieś indziej. Może pan lubi też wrzenie w Ameryce? - Nie było żadnego wrzenia w Ameryce. Mnie się wydaje, że to bardzo dramatyczna historia. Piszę ją, w dużej mierze posługując się także cytatami z dokumentów. W tych dokumentach ten ton jest niesłychanie dramatyczny. Poza tym dramatyczne sprawy niejako pasują do tego, żeby o nich mówić w ten sposób. Ta najważniejsza i ta najbardziej bulwersująca w Polsce teza pańskiej książki: "Polacy, katolicy powszechnie i na terenie całego kraju mordowali Żydów", wzbudza wiele emocji. Panie profesorze, oczywiście jest tak, że każda śmierć jest tragedią. Ale czy 600 do 2 tys. - bo takie są statystyki - zamordowanych Polaków pochodzenia żydowskiego daje naprawdę prawo do pisania o powszechności tego zjawiska? - Ono jest rozrzucone po całym kraju. W tym sensie mówię "powszechne" i nie spotykało się z cenzurą środowisk, w których tego typu epizody miały miejsce. To jest bardzo dramatyczne. A może jest tak, że pan nie sięgnął do wszystkich źródeł, do których można było sięgnąć? Pan nie wziął pod uwagę wszystkich relacji, pan wziął pod uwagę te relacje, które panu pasowały do tej tezy? - Nie. Nie dobierałem relacji pod tezę. Ja szukałem relacji. One pochodzą z bardzo wielu różnych źródeł. Są dokumenty państwowe, relacje osobiste, opowieść ludzi, którzy brali udział w takim morderstwie - na tym polega ta rozmaitość, która jest bardzo ważna z punktu widzenia informacji, którą niesie.