Policję zawiadomili jego członkowie, wylegitymowani przez tych strażników. Na zwołanej w czwartek konferencji prasowej szef sztabu wyborczego PO w Gorzowie Waldemar Szadny poinformował, że funkcjonariusze straży miejskiej będąc poza służbą posiadali w prywatnym samochodzie plakaty wyborcze jego komitetu, które mieli ściągnąć tuż po ich założeniu na słupy. Szadny dodał, że jego komitet miał zezwolenie na ich umieszczenie w tych miejscach, a całe zajście zakończyło się pościgiem za strażnikami. - Przestępstwo polegało na niszczeniu legalnie zawieszonych plakatów Platformy Obywatelskiej, kradzieży tych plakatów nadużyciu funkcji przez strażników miejskich. Mamy wszelkie powody, by twierdzić, że działali oni na czyjeś zlecenie - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp. Dariusz Domarecki, dwóm strażnikom przedstawiono zrzuty przekroczenia uprawnień, za co grozi do trzech lat więzienia. Jak dodał, obaj nie przyznają się do winy. - Będziemy wyjaśniać wszystkie okoliczności tego zdarzenia, gdyż są różne jego wersje - powiedział Domarecki. Zapytany o komentarz do całej sprawy komendant straży miejskiej w Gorzowie Czesław Matuszak powiedział, że jego funkcjonariusze rutynowo sprawdzają na jakich zasadach umieszczane są plakaty w mieście. Dodał, że nie wydał polecenia zrywania plakatów, a znana mu wersja wydarzeń jest inna o tej, przekazanej dziennikarzom przez członków sztabu wyborczego PO.