Rodzice Busha juniora wkrótce przenieśli się do miasteczka Midland w Teksasie, gdzie jego ojciec robił udane interesy naftowe i gdzie obecnemu prezydentowi upłynęło dzieciństwo. Podobnie jak ojciec, George W. skończył elitarną szkołę średnią Philips Academy w Andover w stanie Massachusetts, a następnie prestiżowy Uniwersytet Yale. Na uczelni nie błyszczał w nauce - otrzymał dyplom ze średnią oceną "C" - ale był bardzo popularny wśród kolegów i aktywny towarzysko. Po studiach został pilotem myśliwca w teksaskiej Gwardii Narodowej, gdzie dostał się dzięki protekcji ojca, wówczas kongresmana; uniknął w ten sposób powołania na front w Wietnamie. W latach 70. Bush skończył jeszcze wydział biznesu ma Uniwersytecie Harvarda, potem próbował własnych sił w przemyśle naftowym, ale nie osiągnął sukcesu. Niepowodzeniem zakończył się także jego start w polityce - w 1978 r. ubiegał się o mandat do Izby Reprezentantów Kongresu, ale przegrał wybory. W rodzinie zaczął uchodzić za nieudacznika, czas spędzał na zabawach, dużo pił. W połowie lat 80. zerwał z alkoholem - jak mówił, pod wpływem ponownego nawrócenia religijnego. W 1989 r. kupił wraz z partnerami klub baseballowy Texas Rangers i został jego szefem. Drużyna wygrywała, przynosząc Bushowi pieniądze i pozycję. Po raz pierwszy - jak to komentowano - naprawdę stanął wtedy na własnych nogach. W 1994 r. Republikanie wysunęli jego kandydaturę na gubernatora Teksasu. Nie dawano mu szans w konfrontacji z popularną urzędującą gubernator Ann Richards, ale Bush zaskoczył nawet własną matkę i wygrał wybory. Cztery lata później zdecydowanie wygrał walkę o reelekcję. Ze znanym nazwiskiem stał się wtedy naturalnym kandydatem do najwyższego urzędu w kraju. Partia Republikańska poparła go bez wahania w rywalizacji z senatorem Johnem McCainem, który także ubiegał się w prawyborach o nominację prezydencką. W kampanii w 2000 r. wykazywał się słabszą znajomością problemów, zwłaszcza międzynarodowych, niż demokratyczny wiceprezydent Al Gore, ale nadrabiał to lepszym od niego kontaktem z wyborcami. Swoją kampanię Bush prowadził jako "współczujący konserwatysta", obiecując obniżki podatków, deklarując wierność wartościom religijnym, ale i pomoc dla biednych i mniejszości rasowych. Po wyborach, zakończonych właściwie nierozegraną, Sąd Najwyższy przyznał mu zwycięstwo, rozstrzygając na jego korzyść słynny spór o liczenie głosów na Florydzie. Po wyborach Bush szedł w polityce wewnętrznej kursem bardziej prawicowym, niż zapowiadał w kampanii. Odrzucił też kilka układów międzynarodowych (w tym o ograniczeniu systemów obrony rakietowej i o Międzynarodowym Trybunale Karnym). Kierunek jego polityki wyznaczył jednak przede wszystkim atak Al-Kaidy na Amerykę 11 września 2001 r. Bezpośrednią odpowiedzią na ten atak była inwazja w Afganistanie i sformułowanie tzw. doktryny Busha głoszącej, że sponsorzy terrorystów, w tym państwa ich popierające i udzielające im schronienia są tak samo winne jak terroryści i mogą oczekiwać ze strony USA ataku prewencyjnego. Powołując się na tę zasadę, w marcu 2003 r. Stany Zjednoczone zaatakowały Irak jako kraj wspierający terrorystów i posiadający rzekomo broń masowego rażenia (której do dziś nie znaleziono). Wojna skłóciła USA z częścią sojuszników z NATO, a jej przedłużanie się osłabiło poparcie dla Busha w kraju. O ile zaraz po 11 września sięgało ono w sondażach prawie 90 procent, to obecnie tylko około 50 procent. Na froncie krajowym Bush wraz ze zdominowanym przez Republikanów Kongresem znacznie zwiększył wydatki na obronę i wewnętrzne bezpieczeństwo kraju. Przeforsował też wysokie obniżki podatków, na których najbardziej skorzystali najzamożniejsi Amerykanie. Mimo wyjścia z recesji, gospodarka wzrasta umiarkowanie, a liczba miejsc pracy jest wciąż mniejsza niż na progu kadencji Busha. Do kampanii o ponowny wybór Bush przystępował nie mając konkurentów do reelekcji we własnej partii. W prawyborach nikt nie rzucił mu wyzwania. Pod koniec sierpnia został oficjalnie nominowany jako kandydat na konwencji Republikanów w Nowym Jorku. Osią jego kampanii jest podkreślanie swego przywództwa w "wojnie z terroryzmem". Sondaże wskazują, że cieszy się na tym polu dużo większym zaufaniem niż jego rywal z Partii Demokratycznej John Kerry. Bush podkreśla tu sukcesy swej administracji - aresztowania członków Al-Kaidy i zapobieżenie kolejnym zamachom po 11 września 2001. Stara się też przekonać wyborców, że inwazja Iraku była nieodłączną częścią wojny z terroryzmem. Na froncie krajowym obiecuje poprawę na rynku pracy dzięki oczekiwanemu przyspieszeniu wzrostu gospodarki wskutek obniżek podatków. Zapowiada reformę federalnego systemu emerytalnego i ochrony zdrowia. Znaczną część jego kampanii wypełniają jednak ataki personalne na Kerry'ego. Żona prezydenta, Laura Bush, pracowała w przeszłości jako bibliotekarka i nauczycielka, ale od poślubienia męża w 1977 r. zajmowała się tylko domem i dziećmi. W Białym Domu pełni dość tradycyjną rolę Pierwszej Damy, ograniczoną głównie do reprezentacji i działalności dobroczynnej. Mają dwie dorosłe córki - bliźniaczki: Barbarę i Jennę. Bush znany jest z bardzo uregulowanego trybu życia. Wstaje o piątej rano, w Pokoju Owalnym jest przed siódmą. Lunch stara się zjadać zawsze w południe. Kładzie się do łóżka już o dziewiątej wieczorem i gasi światło o dziesiątej - chyba że nie pozwalają na to szczególne obowiązki państwowe.