Dla wielu pasażerów dostających się do portu lotniczego samochodem najgorszy i najbardziej stresujący jest ostatni etap podróży czyli parkowanie. Szukanie w nieskończoność wolnego miejsca skutkuje tym, że na londyńskim Gatwick częstym obrazkiem byli ludzie biegnący z parkingu z walizkami, aby zdążyć na swój lot. Przyszedł jednak czas na to, aby wreszcie zdobycze nowoczesnych technologii odciążyły ludzkość po raz kolejny. Gatwick wprowadza, na razie na próbę, roboty-lokaje zajmujące się umieszczaniem pojazdów na miejscach parkingowych. Nie dość, że podróżni nie będą musieli sobie zawracać tym głowy, to roboty będą parkować o wiele lepiej niż spieszący się ludzie - "upchną" na tej samej przestrzeni o jedną trzecią samochodów więcej. To także efekt tego, że w środku nie ma kierowcy. Nikt nie musi wysiadać, więc auta mogą stać przyklejone do siebie jedno obok drugiego. Korzystający z portu lotniczego będą zostawiali swoje pojazdy w wyznaczonej strefie odbioru i przywoływali robota za pomocą aplikacji mobilnej. Po opuszczeniu pojazdu, mechaniczny lokaj skanuje wielkość samochodu, znajduje odpowiednią przestrzeń i za pomocą wysuwanej rampy odprowadza go auto na wolne miejsce. Robot jest zasilany elektrycznie i używa wojskowej technologii GPS, aby znaleźć swoje położenie na parkingu. Za futurystycznym projektem stoi francuska firma Stanley Robotics. Pomysł będzie wprowadzony w życie w sezonie letnim, kiedy lotnisko notuje największy ruch, a jego testy potrwają trzy miesiące. - Nazywamy go robotem-lokajem, bo podróżni zostawiają swój samochód przed wjazdem na parking i mają wszystko z głowy - mówi Stephane Evanno, współzałożyciel Stanley Robotics. - Zupełnie jak w hotelu czy na uroczystym przyjęciu, kiedy oddaje się obsłudze kluczyki na auta i odbiera je dopiero przy wyjściu.