Paryski adwokat dostał mandat za przekroczenie dozwolonej prędkości zaledwie o 2 kilometry na godzinę. Zdenerwował się i postanowił walczyć. Złożył reklamację, bo na zdjęciu nie było widać, kto siedział za kierownicą. To jednak zdenerwowało policję, która odrzucała wszystkie listy protestacyjne. Prawnik mandatu nie płacił, a więc grożące mu kary rosły. Teraz grozi mu 10 tysięcy euro grzywny, trzy lata więzienia i utrata prawa jazdy. Według adwokata-buntownika sprawa jest prosta - nie dano mu prawa do obrony, a policja usiłuje wyłudzić od niego pieniądze.