"Srebrne strzały" poprawiły się o prawie pół sekundy względem ubiegłorocznych testów, dzięki najlepszemu wynikowi 1:15,732, który uzyskał Valtteri Bottas. Niemiecki zespół pokonał także najwięcej, bo aż 903 okrążenia, które niemal równo podzielili między sobą Lewis Hamilton i Valtteri Bottas. Nie wszystko jednak nastraja optymizmem. Przedostatniego dnia jazd obaj kierowcy mieli problemy techniczne, a Hamilton po awarii jednostki napędowej zakończył jazdy po zaledwie 14 okrążeniach. Zespół miał jeszcze kilka innych, mniej znaczących awarii. Jak przyznał mistrz świata, niezawodność silników jest sporym zmartwieniem. Pomimo to, Mercedes bez wątpienia rozpocznie sezon w roli faworyta. Na drugim końcu stawki, powody do niepokoju mają w Williamsie, gdzie przez sześć dni jazd wykorzystano aż trzy układy napędowe produkcji Mercedesa. Poza tym zespół nie miał poważniejszych problemów i wydaje się, że zrobił duży postęp. Co prawda George Russell nadal mówi, że Williams ma najwolniejszy samochód w stawce, lecz tym razem dużo łatwiej wyobrazić sobie, że w sprzyjających okolicznościach Williams może zdobyć punkty przynajmniej w kilku wyścigach. Jedynym zespołem korzystających z silników Mercedesa, który uniknął problemów, był Racing Point. Ekipa z Silverstone od pierwszego dnia skupiała na sobie dużo uwagi, bo jej samochód bardzo przypomina ubiegłoroczny model Mercedesa. Dyrektor techniczny zespołu Andrew Green nie ukrywał, że jego ludzie dokładnie przestudiowali mistrzowską konstrukcję i próbowali ją odwzorować. Dzięki inwestycji Lawrence'a Strolla, zespół może sobie pozwolić na taki eksperyment. Na razie wygląda na to, że ryzyko się opłaciło. Obaj kierowcy są pewni siebie i nie zdziwmy się, jeżeli będą stawać na podium w tym sezonie. Najnowsze wiadomości o Robercie Kubicy! Najbliżej rekordowego rezultatu Mercedesa był Red Bull. Prawdziwy czas okrążenia austriackiej ekipy jest jednak nieznany, bowiem gdy na kilkanaście minut przed końcem testów Max Verstappen wyjechał na bardzo szybkie kółko, tuż przed metą odpuścił gaz. Gdyby Holender dokończył swoje okrążenie w szybkim tempie, zmniejszyłby swoją półsekundową stratę do Mercedesów przynajmniej o połowę. Ostatniego dnia trochę niespodziewanie bardzo szybkie było Renault. Daniel Ricciardo okazał się wolniejszy o zaledwie 0,007 sekundy od Maxa Verstappena i szybszy od Charlesa Leclerca w Ferrari. Forma włoskiego zespołu jest tymczasem wielką zagadką, bo wyniki były słabsze, niż przed rokiem. Szef ekipy Mattia Binotto twierdzi, że dokładnie takie jest tempo jego samochodu i wynika to głównie ze zmiany filozofii oraz skupienia się na generowaniu jak największego docisku kosztem prędkości maksymalnej. Złośliwi twierdzą jednak, że Ferrari jest wolniejsze, bo przestało oszukiwać. Tuż przed końcem testów FIA opublikowała oświadczenie o zakończeniu dochodzenia w sprawie silnika Ferrari, a jego wyniki nie zostaną ujawnione, bowiem obie strony doszły do ugody. Już w zeszłym sezonie mówiło się, że Włosi manipulują wskazaniami przepływomierza, a od tego roku obowiązkowy jest montaż dwóch urządzeń mierzących, czy przepływ paliwa nie jest przekroczony. Ma to pewne znaczenie dla polskich kibiców, ponieważ z układów napędowych Ferrari korzysta zespół Alfa Romeo. Robert Kubica zasiadł za kierownicą podczas dwóch czterogodzinnych sesji i wywołał spore zamieszanie, gdy jego środowy czas okazał się najlepszy ze wszystkich. W ostatecznej klasyfikacji Polak był lepszy od swoich zespołowych kolegów, wywołując oczywiście dyskusje na temat powrotu do roli kierowcy wyścigowego. Robert Kubica będzie miał w tym roku pełne ręce roboty. Ma być jednym z głównych twórców rozwijanego wciąż symulatora Saubera, w związku z czym będzie musiał regularnie prowadzić prawdziwy samochód i porównywać go z wirtualnym modelem. Powrót Kubicy do Hinwil doceniają już teraz niemal wszyscy, na czele z Antonio Giovinazzim, który może garściami czerpać z jego doświadczenia. Niektórzy twierdzą, że zespół celowo "wyprodukował" szybkie okrążenie Kubicy (miękkie opony, mało paliwa w zbiorniku czyli lekki samochód, do tego silnik w trybie kwalifikacyjnym czyli maksymalne osiągi), aby postawić się w dobrym świetle, a w rzeczywistości tempo samochodu jest dalekie od oczekiwanego. Niebawem przekonamy się, jak jest naprawdę. Z wielką nadzieją czekamy na tegoroczne występy włoskiego zespołu z polskim sponsorem w nazwie i siedzibą w Szwajcarii. Testy jak zwykle pozostawiły wiele niewiadomych. Nikt nie wie, kto pokazał swój prawdziwy potencjał, a kto "ściemniał" na całego. Jest jednak niemal pewne, że układ sił pozostanie zbliżony do ubiegłorocznego, tym bardziej, że wszyscy myślą już o sezonie 2021, gdy będą ścigać się zupełnie nowe samochody. Dużych niespodzianek raczej w tym roku nie oczekujmy. Wszyscy na padoku są zgodni w jednym punkcie - prawdziwy obraz stawki poznamy podczas kwalifikacji do pierwszego wyścigu w Australii, już za niespełna dwa tygodnie. Grzegorz Gac