Na tym nie koniec. Zgodnie z prawem, inspektorzy zyskali także prawo śledzenia i nagrywania prywatnych spotkań w miejscach publicznych. Sami inspektorzy są zadowoleni. - To nie tyle cieszy, ale uważam, że to jest dobra rzecz. Obawiać się będzie ten, kto ma czego się obawiać tak naprawdę - przekonuje RMF inspektor podatkowy z departamentu windykacyjnego lubelskiego urzędu skarbowego. Sprawa urzędników cieszy, pytanie tylko, czy nie będą oni nadużywali swoich uprawnień. - To pomysł iście totalitarny. To przypomina rozwiązania policyjne systemów komunistycznych i faszystowskich - mówił Robert Gwiazdowski, prawnik z Centrum im. Adama Smitha, gdy w październiku ubiegłego roku pomysł Ministerstwa Skarbu po raz pierwszy ujrzał światło dzienne. Wtedy był to tylko projekt, dziś marzenie Wielkiego Brata stało się faktem. Gwiazdowski dodaje, że nowe prawo zrównuje właściwie uprawnienia wywiadu skarbowego i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Jeden z przepisów mówi, że konfidenci policji skarbowej mogą być całkowicie utajnieni. W związku z powyższym, jeżeli taki konfident zadzwoni do nas, żeby sobie porozmawiać, to możemy być nagrywani tylko i wyłącznie dlatego, że ten konfident zgodził się na taką rozmowę - dodaje dziś Gwiazdowski. Śmiało można powiedzieć, że inspektorzy skarbowi mogą podać rękę funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nic więc dziwnego, że biuro Rzecznika Praw Obywatelskich zastanawia się nad zaskarżeniem ustawy o kontroli skarbowej do Trybunału Konstytucyjnego. Posłuchaj relacji reportera RMF Tomasza Skorego: