Przypomnijmy, że rękę wyłowili z Warty w sobotę 28 listopada pracownicy Krzysztofa Rutkowskiego, którzy uczestniczyli w poszukiwaniach Ewy Tylman. Szybko okazało się, że wątek ten nie ma związku ze sprawą 26-letniej mieszkanki Poznania. Rutkowski przedstawił wersję, z której wynikało, że odnaleziona kończyna może należeć do zaginionego bydgoskiego biznesmena, Adama Frąszczaka. Mężczyzna został uprowadzony ponad dwa lata temu. Policja jednak zdementowała te doniesienia i przedstawiła własną tezę. " Znane jest nam imię i nazwisko osoby, do której należy ucięta część ciała. To ręka mężczyzny. Z całą pewnością nie jest to osoba z Bydgoszczy" - zakomunikował podczas konferencji prasowej Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Na razie bliższych szczegółów tej sprawy nie zdradzono. Pojawiły się z kolei nowe ustalenia w sprawie Ewy Tylman. Kolega kobiety, Adam Z. usłyszał prokuratorski zarzut zabójstwa. Grozi mu dożywocie. "Zatrzymany mężczyzna jest podejrzany o dokonanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Zamiar ewentualny pojawia się wtedy, gdy osoba podejrzana przewiduje możliwość popełnienia przestępstwa i na to się godzi. Materiał dowodowy wskazuje, że w wyniku działań podejrzanego Ewa T. znalazła się w wodzie i uważamy, że Ewa T. nie żyje" - oświadczyła prokurator Magdalena Mazur-Prus. Mężczyzna do winy się jednak nie przyznaje. Śledztwo cały czas trwa. Ciała Ewy Tylman na razie nie odnaleziono. Przeszukiwane są nurty Warty. Dzięki wskazaniom sonara wytypowano trzy miejsca, w których mogą znajdować się zwłoki kobiety.