Wydawca dziennika ma przeprosić eurodeputowanego Solidarnej Polski za "bezprawne publikowanie informacji i dywagacji na temat sfery życia prywatnego pana Jacka Kurskiego bez jego zgody". "Wyrażamy głębokie ubolewanie, że dziennikarze gazety codziennej 'Fakt' naruszając standardy dziennikarskie wyrządzili krzywdę panu Jackowi Kurskiemu" - brzmi fragment oświadczenia, które ma zamieścić Ringier Axel Springer w swoich mediach.Jak podkreślił w uzasadnieniu wyroku sędzia Krzysztof Solecki, nie ma wątpliwości, że artykuły "Faktu" w wersji papierowej i internetowej z 7 lutego 2013 r. dotykały "spraw prywatnych i intymnych powoda", dając do zrozumienia czytelnikowi, że polityk dopuścił się zdrady małżeńskiej ze swoją asystentką Anną P. Sąd: W tym przypadku trudno mówić o faktach - Artykuł traktował głównie o sprawach intymnych powoda, gdyż sugeruje się w nim o romansie. W ramach dóbr osobistych i prawa do prywatności należy wydzielić szczególną sferę, jaką jest intymność. Jest to prawo szczególnie chronione i zdaniem sądu żaden przepis w obowiązującym systemie prawnym nie pozwala na publikowanie danych dotyczących życia intymnego, nawet osób publicznych - uznał sąd. Zdaniem sądu, za publikacją o życiu osobistym Kurskiego nie przemawiał żaden interes społeczny, czego próbowała dowodzić podczas procesu pozwana strona. Sąd wyjaśnił, że interes publiczny ma miejsce, gdy opisywana sprawa ma np. charakter patologiczny i jest oparta na niezbitych faktach. - W tym przypadku trudno mówić o faktach - ocenił sąd. - Przyjmując stanowisko pozwanego należałoby uznać, że w przypadku wszystkich polityków jako osób publicznych, którzy wyznają wartości chrześcijańskie, można publikować wszystkie informacje na temat ich życia intymnego, o ile tylko są sprzeczne z głoszonymi przez nich publicznie poglądami. Z tym sąd się nie zgadza - zastrzegł Solecki. Sąd odrzucił jednocześnie jedno z żądań pozwu Kurskiego przeciwko Ringier Axel Springer dotyczące zakazu rozpowszechniania w przyszłości przez "Fakt" jakichkolwiek informacji dotyczących sfery prywatnej europosła. Kurskiego nie było na ogłoszeniu wyroku. - Sprawiedliwości stało się zadość i obroniony został kanon ochrony prywatności, który w tych publikacjach został w oczywisty sposób w stosunku do mnie naruszony. Miałem rację i bardzo się z tego cieszę - powiedział polityk Solidarnej Polski. Wszystko zaczęło się od... Publikacje "Faktu" z lutego tego roku opisywały głównie, jak Kurski chciał zakazać publikacji o swoim życiu osobistym tygodnikowi "Nie". Według portalu Press.pl, w styczniu tego roku zastępca redaktora naczelnego "Nie" Przemysław Ćwikliński wysłał do europosła mail informujący o zamiarze napisania artykułu o tym, że Kurski ma romans. Polityk i jego adwokat odpisali, że nie zgadzają się na publikację i zagrozili redakcji skorzystaniem ze środków prawnych. Tygodnik Jerzego Urbana opublikował więc tekst "Związki partnerskie posła Jacka Kurskiego", w którym znalazła się korespondencja z europosłem i jego adwokatem. Z tekstu tego można było wywnioskować, że Kurskiego i jego asystentkę Annę P. łączy romans. Na wniosek Kurskiego sąd okręgowy wydał kilka miesięcy temu zakaz publikowania przez "Nie" w jakiejkolwiek formie informacji dotyczących jego życia intymnego oraz pozamałżeńskich związków o charakterze intymnym.