W Paryżu Międzynarodowe Biuro Wystaw (BIE) zdecyduje w poniedziałek wieczorem, komu przyznać organizację wystawy EXPO 2012. Kandydatami są: Wrocław, południowokoreańskie Josu i marokański Tanger. Dutkiewicz uznał za "miły gest", że do Paryża przyleci marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, aby wspomóc kandydaturę Wrocławia. Jak ocenił, podnosi to rangę polskiej delegacji. Dodał, że rząd premiera Donalda Tuska w ostatnim czasie bardzo intensywnie zaangażował się w pomoc dla stolicy Dolnego Śląska. Prezydent Wrocławia poinformował, że pełnomocnik rządu ds. organizacji EXPO 2012 i podsekretarz stanu w resorcie kultury Krzysztof Olendzki, podczas posiedzenia Komitetu Wykonawczego BIE, złożył formalny wniosek o powołanie komisji, która miałaby zbadać, "czy coś działo się nie tak" w czasie, gdy Wrocław starał się o organizację wystawy. Dutkiewicz dodał, że złożył wyjaśnienie do tego wniosku. Jak tłumaczył, w momencie, gdy Wrocław zaczął się ubiegać o organizację EXPO, do BIE należało 98 państw, miesiąc temu było ich 106, dwa tygodnie temu - 114, natomiast w ciągu ostatnich dwóch tygodni przybyło kolejnych 26 państw. - Polska uważa, że zostały złamane zasady fair play, bo jak się zaczyna grać według jakichś reguł, to także według takich samych powinno się kończyć - zaznaczył prezydent Wrocławia. Wśród 42 krajów, które ostatnio przystąpiły do BIE, 20 jest z Afryki i Bliskiego Wschodu, m.in. Arabia Saudyjska, Egipt, Kenia, Kuwejt, Mali, Syria. Siedem to państwa z Azji wschodniej i środkowej, m.in. Korea Północna, Nepal, Malediwy, Pakistan, osiem - z Oceanii, m.in. Fidżi, Kiribati, Tonga, a siedem - z Ameryki Łacińskiej, m.in. Chile, Dominikana, Ekwador. Dutkiewicz przypomniał, że trzy kraje ubiegające się o organizację EXPO zawarły dżentelmeńską umowę, iż nie będą przyspieszały procesu wstępowania do BIE nowych członków. W jego ocenie ta umowa została złamana. Jak dodał, 42 nowe państwa, które przystąpiły do BIE od momentu, kiedy Polska zaczęła starać się o EXPO, nie zostały poinformowane o tej umowie. - To jest oburzające - podkreślił. Dutkiewicz powiedział, że Polska próbowała skłonić nowe kraje, aby wstrzymały się od głosu. Dodał jednak, że zgodnie z regulaminem BIE wszystkie kraje mają prawo głosować, a z tego co wie, część z nich może głosować nawet na podstawie pełnomocnictwa. W jego ocenie jest to skandaliczne, bo głosowanie jest tajne. Jak powiedział Dutkiewicz, komisja weryfikacyjna, która zostanie powołana, może doprowadzić do zmian w regulaminie, ale nie będzie to miało wpływu na wynik poniedziałkowego głosowania, gdyż rezultat jej pracy będzie zapewne znany dopiero za kilka miesięcy. Przed budynkiem, w którym odbędzie się głosowanie, trwają pikiety zwolenników kandydatury południowokoreańskiego Josu i marokańskiego Tangeru. Koreańczycy trzymają flagi i wykrzykują "Josu", a Marokańczycy ubrani w ludowe stroje grają na dużych tamburynach. Polska delegacja rozwiesiła plakaty nawołujące do "fair play". Przedstawiciele polskiej delegacji deklarują, że będą walczyć do końca. Mają wpięte w klapy znaczki z napisem "I play fair". Dutkiewicz powiedział dziennikarzom, że niedzielne spotkanie w Paryżu z udziałem byłego prezydenta Lecha Wałęsy, na które strona polska zaprosiła ponad 80 krajów BIE, było świetnym pomysłem. Jak dodał, słychać było zewsząd opinie, że Wrocław i Polska to "fajne miejsca". Prezydent Wrocławia ocenił, że takie imprezy zawsze przynoszą korzyści. Wałęsa, jako noblista, namawiał kraje BIE do zachowania "fair". Wrocław zaproponował temat wystawy: "Kultura czasu wolnego w gospodarkach świata". Przed głosowaniem, które planowane jest na godz. 19, odbędą się półgodzinne prezentacje krajów kandydujących. Pierwsza zaprezentuje się Polska.