W opublikowanym we wtorek dokumencie biskupi wyrazili sprzeciw m.in. wobec in vitro wskazując na małą skuteczność tej metody, zmiany cech genetycznych dzieci poczętych tą metodą, większą liczbę poronień, obumieranie większości embrionów w wyniku ich zamrażania i rozmrażania. "Rozstrzygać powinno sumienie" Prof. Waldemar Kuczyński z Kliniki Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że niedawne, całkowicie odmienne stanowisko Komitetu Bioetycznego Polskiej Akademii Nauk wskazuje że debata ma charakter światopoglądowy, a nie etyczny. "Tak więc kwestia podjęcia leczenia za pomocą zapłodnienia pozaustrojowego powinna być rozstrzygana przez sumienia osób zainteresowanych, a nie instytucje czy organizacje wyznaniowe". "Nie można dyskutować jedynie ze stwierdzeniem Kościoła, że in vitro to nie jest naturalna droga poczęcia" - ocenił. Według niego, "in vitro rzeczywiście pozwala ominąć niektóre z etapów naturalnej selekcji gamet oraz procesu zapłodnienia, jednak zdecydowana większość procesów biologicznych zachodzi w zgodzie z naturą, co stanowi też podstawowe ograniczenie skuteczności metody". Odnosząc się do pozostałych stwierdzeń dotyczących bezpieczeństwa in vitro prof. Kuczyński stwierdził, że "podpieranie się przez Kościół źle zinterpretowanymi faktami naukowymi podważa wiarygodność intencji". Dodał, że porozumienie między dogmatem, a nauką w tym przypadku wydaje się niemożliwe. Prof. Kuczyński podkreślił, że skuteczność metody in vitro w Europie wynosi średnio 28-32 proc., a licząc także żywe urodzenia po transferze zarodków zamrożonych jest to nawet 40 proc. Jak wyjaśnił, skuteczność w przypadku leczenia, ale także w przypadku rozrodu naturalnego zależy od wieku kobiety. "O skuteczności metody in vitro na poziomie kilku procent podczas jednego cyklu można mówić jedynie w przypadku kobiet po 40 roku życia, zaś u kobiet do 25 roku życia - jest to ok. 87 proc." - poinformował. "Zajmujemy się w większości pacjentkami z różnymi schorzeniami powodującymi niepłodność lub jej towarzyszącymi, a więc szanse na uzyskanie ciąży w wyniku in vitro są u nich mniejsze. Dodatkowo często są to kobiety w dojrzałym wieku" - mówił Kuczyński. "Sama natura nastawiona jest proselektywnie" Odniósł się także do argumentu Episkopatu nt. szkodliwości mrożenia embrionów. "Zarodki nadliczbowe, o zachowanym potencjale rozwojowym, które zostały zamrożone mają taką samą zdolność do implantacji oraz rozwoju co zarodki świeże" - zapewnił. Dodał, że "korzystanie z rozmrożonych embrionów w cyklu naturalnym daje nawet większą skuteczność implantacji niż przenoszenie kobiecie do macicy świeżego zarodka w cyklu stymulowanym". "To, że dojdzie do zapłodnienia komórki jajowej nie jest równoznaczne z urodzeniem zdrowego dziecka" - zaznaczył i dodał, że sama natura jest nastawiona proselektywnie, dlatego kobiety rzadko zachodzą w ciążę, a około 20 proc. ciąż ulega poronieniu głównie wskutek zaburzeń rozwojowych płodu. Dzięki tym mechanizmom odsetek wad wrodzonych u potomstwa jest niski i kształtuje się na poziomie 2,8-3,4 proc. Jak wyjaśnił, po zapłodnieniu in vitro notuje się 2-3 proc. więcej dzieci z wadami, co wynika z dojrzałego wieku kobiet oraz problemów zdrowotnych rodziców. Zwrócił uwagę, że większy odsetek dzieci z wadami genetycznymi notuje się także u kobiet, które zaszły w ciąże w naturalny sposób, ale po długim czasie oczekiwania na potomstwo. "Dzięki in vitro urodziło się już 5 mln osób" "Każdy człowiek ma prawo do walki o zdrowie i szczęście. To samo odnosi się do spełniania pragnień posiadania potomstwa i nie można stygmatyzować ani dzieci, które urodziły się dzięki tej metodzie, ani tych, którzy decydują się na in vitro" - podkreślił prof. Kuczyński. Jak dodał, in vitro to metoda uznana i stosowana na całym świecie, a dzięki niej urodziło się już ok. 5 milionów osób, czyli tyle, ile wynosi populacja Warszawy. Dokument "O wyzwaniach bioetycznych, przed którymi stoi współczesny człowiek" przygotował zespół ds. bioetycznych Episkopatu. Na czele zespołu stoi abp Henryk Hoser (lekarz), w zespole pracują także m.in. ginekolodzy, chirurdzy i prawnicy.