Zbliża się wielka fala powrotów? Także media od dłuższego czasu usilnie lansują tezę o rychłym powrocie Polaków - jednak sami zainteresowani zaprzeczają i zapewniają, że mają się całkiem dobrze, a o powrocie raczej nie myślą. Jak to więc jest, że pojawia się coraz więcej artykułów o wielkiej fali powrotów? Skąd takie informacje? O spadku napływu imigrantów na Wyspy mówią między innymi brytyjskie agencje pracy. Swoje wnioski opierają na zaobserwowanym spadku liczby osób, które zgłosiły się w trzecim kwartale 2007 roku do urzędu pracy dla imigrantów. Swego czasu również i "Dziennik" forsował opinię, że "praca w Anglii przestała być dla Polaków tak kusząca jak tuż po naszym wejściu do Unii Europejskiej". Kilka artykułów poświęcił temu zjawisku "The Times". W jednym ze swoich weekendowych wydań zamieścił obszerny tekst na ten temat. "Polscy fachowcy pakują walizki i wracają do kraju, gdzie czekają na nich stęsknione rodziny i kwitnąca gospodarka" - czytamy w gazecie. Cóż za optymistyczna wizja. Rzekome powody powrotu do kraju to niskie wynagrodzenie, słaby funt, podłe warunki mieszkaniowe, a w Polsce - prężnie rozwijająca się gospodarka, nowe miejsca pracy - generalnie wszechogarniający dobrobyt... Jeden z brytyjskich pracodawców powiedział "Dziennikowi", że "wynagrodzenie imigrantów często nie pozwala im na godne życie, na zdrowe i syte jedzenie, a co najważniejsze, na oszczędzanie. Ci, którzy mają większe ambicje, większe cele, wracają do siebie". "Nigdzie nie wracamy" Po komentarzach pod artykułami o tematyce emigracyjnej widać, że osoby, które wyjechały do Wielkiej Brytanii, wcale nie mają zamiaru wracać. - Bo prawda jest taka, że po paru latach pobytu za granicą (i pełnym włączeniu się w życie tego kraju, kulturowo, językowo itd) ciężko wrócić do Polski. Ja, będąc w UK już 3 lata, w Polsce czuję się obco, nie czuję się tam jak u siebie. Zwłaszcza im człowiek młodszy tym szybciej się wtapia w nowe środowisko i tak samo szybko staje się jego częścią. Ja chcę kiedyś wrócić do kraju choć, teraz mówię, że do 10 lat (mam 25). Ale tak na prawdę nie wiem jak z tym będzie, ciężko wracać po 3 latach, a co dopiero po 10? Co do pracy w PL teraz, to wydaje mi się że znając komunikatywnie język można znaleźć coś w miarę dobrze płatnego. W większych miastach jak Wrocław, Warszawa jest dużo takich ofert. I wątpię żeby pensje za taką pracę wynosiły po 1000 zł. Będąc za granicą uczmy się więc języka bo to nasz kapitał na ewentualny powrót do kraju" - pisze użytkownik o pseudonimie "gość". "Moim zdaniem nie ma sensu wracać jeśli nie ma się swojego mieszkania. A ceny nieruchomości są tak chore w PL, że mało kusząca jest perspektywa kredytu na 30 lat i oby jeszcze mieć pewność, ze będziemy mieli za co go przez te lata spłacać. Pomimo tego, że funt spada, to i tak opłaca się tu siedzieć bardziej niż w kraju. Jak się chce można trochę pieniążków odłożyć. Ja z mężem mamy po 25 lat, dziecko w drodze, kredyt hipoteczny w PL. Tu jesteśmy już parę lat, oboje pracujemy, oszczędzamy. Kiedyś chcemy wrócić do kraju, stąd to mieszkanie, ale to nie są sprecyzowane plany - 5, 10 lat - nie wiem. Na razie nam tu dobrze - dodaje. Emigranci w najbliższym czasie nie wybierają się do Polski. "Wolę kryzys irlandzki, niż dobrobyt polski - ironizuje siux. Krzywdzące artykuły w brytyjskiej prasie Jeśli wracają, to dlatego, że mają dość życia w fatalnych warunkach, przymierania głodem i przybierającej na sile nagonki, o której świadczą niektóre artykuły w brytyjskiej prasie. W rozpowszechnianiu antypolskich treści przoduje "Daily Mail", o czym było ostatnio głośno w mediach. Federacja Polaków, oburzona tonem, w jakim utrzymane są artykuły, poskarżyła się na "Daily Mail" komisji badającej rzetelność prasy. Jak twierdzą bohaterowie prasowych bajek, takie stwierdzenia przyczyniają się do nasilenia postaw ksenofobii i wzrostu napięć na tle narodowościowym pomiędzy nowo przybyłymi imigrantami, a lokalnymi społecznościami w Wielkiej Brytanii. To prawda. Przedstawianie Polaków w takim świetle jest nagminne, ale dotyczy raczej brukowców. Wyjątkiem jest reportaż, jaki wyemitowała przedwczoraj stacja BBC. BBC: "Nadchodzą Polacy" Rozmawiałam z kilkoma emigrantami o reakcjach społeczności polskiej na ten materiał. Polacy są zachwyceni. Zostali przedstawieni jako bardzo pracowici i ambitni ludzie. To właśnie oni, zdaniem Brytyjczyków, pozytywnie wpływają na rozwój gospodarki. Mają ogromny szacunek do pracy i angażują się w te profesje, których nie podjąłby się leniwy, rdzenny mieszkaniec Wysp, ze względu na obawę przed utratą wygodnego zasiłku. Obejrzyj reportaż: "Nadchodzą Polacy" "Mieszkam w Peterborough. Wszyscy, którzy oglądali ten program, gratulowali mojemu mężowi (nie pracujemy przy zbiorze marchewki, ani na "garach" :)). Że wykonujemy tu kawał dobrej roboty! (...)Ten program pokazał Polaków od dobrej strony, a młodych Anglików jako nierobów i pijaków. Starszych natomiast jako zawistnych i przekonanych o swojej ex-kolonialnej wyższości. Europa się zmieniła i zmienia nieodwracalnie. Oni właśnie nam tego zazdroszczą: wartości rodzinnych, wykształcenia, wpojonego od dzieciństwa obowiązku pracy. Ten program pokazał to w bardzo dosadny sposób: to nie Polacy niszczą ten kraj, to oni sami (nawet przyznał to jeden Anglik - ten w samochodzie). Faceci chleją i nie pracują, robiąc armii nastolatek dzieci, starzy wymierają przekonani że UK to potęga, a oni są rasą panów. Młodzi brzydzą się edukacją. Nie ma wartości moralnych, kościół to dla nich pub albo stadion, święta to tylko cholerny indyk z cholerną marchewką. Sami są sobie winni. Nie ma kultu rodziny, poszanowania pracy. Takie narody upadają, toczy ich własne zepsucie - pisze Nina. "Drodzy Rodacy, jestem z Was dumna za to, że tak ciężko pracujecie, często nie w swoich zawodach, poniżej kwalifikacji, że dajecie radę, a w miarę obycia staracie się wyrwać z tych bezdusznych miejsc, podnosicie kwalifikacje, uczycie się języka i idziecie po swoje" - pisze użytkownik "ktoś". Występujący w programie BBC Bogdan Oleszek, przewodniczący rady miejskiej Gdańska, namawiał Polaków do powrotu wskazując na rosnące w Polsce płace, duże projekty inwestycyjne i przyjazną powrotom politykę nowego rządu. Emigranci nie dają się jednak omamić obietnicami. Tu, w Wielkiej Brytanii, mają całkiem nieźle płatną pracę. Choć funt jest bardzo słaby i czasami muszą pracować w naprawdę ciężkich warunkach, nadal wolą to robić na Wyspach, bo głodowa - w porównaniu do zarobków Brytyjczyków - pensja imigranta i tak zapewni mu lepszy byt niż w Polsce. I to powinno dać dużo do myślenia naszym politykom. Emigranci nie strawią już więcej rządowych baśni. Nie chcą już słyszeć o kolejnym irlandzkim cudzie Tuska, teraz czekają na konkrety. Zobacz film: Tym Polakom się udało Zobacz film: Polacy w Irlandii Zobacz również: Polacy wracają, ale na odwyk Z emigracji na kozetkę