O śmierci Ireny Sendler, działaczki społecznej, która ocaliła z holokaustu ok. 2,5 tys. żydowskich dzieci - poinformował portal Gazeta.pl. Według Edelmana, Sendlerowa była wielkim człowiekiem o wielkim sercu, świetną organizatorką w tych - jak się wyraził - najcięższych czasach hitlerowskich. Ratując ponad dwa tysiące dzieci dokonała wielkiej rzeczy. Jej czyny przerosły czyny przeciętnego człowieka. - Takich ludzi, którzy się sami narażają dla innych, dla słabych, jest bardzo mało. Gdyby było ich więcej byłby lepszy świat - powiedział Edelman. Według niego, trzeba się starać być takim człowiekiem jakim była Irena Sendler. - Trzeba być dobrym dla słabych, pomagać im, trzeba ratować życie szczególnie dzieci, bo to jest przyszłość ludzkości - mówił. Jak przyznał w czasie wojny nie miał okazji poznać Ireny Sendler. Poznał ją dopiero po wojnie. Od 1942 roku Irena Sendler rozpoczęła współpracę z powstałą wówczas konspiracyjną Radą Pomocy Żydom "Żegota" organizując m.in. ucieczki z getta. Kiedy w drugiej połowie roku rozpoczęła się likwidacja Getta Warszawskiego, Sendler zainicjowała szeroko zakrojoną akcję ratowania dzieci. Wyprowadzane z getta, były umieszczane w polskich rodzinach, sierocińcach i klasztorach w Warszawie, Turkowicach i Chotomowie. Przygotowywano im fałszywe dokumenty i wspomagano materialnie. Uratowano w ten sposób 2,5 tys. dzieci. Pod koniec 1943 roku Irenę Sendler aresztowało gestapo. Została skazana na śmierć, ale dzięki wysokiemu okupowi wpłaconemu przez "Żegotę" została rozstrzelana tylko "na papierze". Do końca wojny ukrywała się pod fałszywym nazwiskiem. Podczas Powstania Warszawskiego pracowała jako pielęgniarka PCK. Przechowywana w zakopanych w ziemi butelkach, razem z pieniędzmi "Żegoty", dokumentacja dzieci przemyconych z getta przetrwała wojnę. W 1965 roku Instytut Yad Vashem w Jerozolimie przyznał Irenie Sendler tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata, a w 1991 roku otrzymała honorowe obywatelstwo Izraela.