Incydent wydarzył się w drugim dniu świąt Bożego Narodzenia, ale dopiero teraz o sprawie dowiedziały się media. Samolot miał wykonać rejs z Birmingham do Genewy. Załoga zwróciła się do pasażerów, by na ochotnika zgłosili się do opuszczenia pokładu, oferując im po 100 funtów na pokrycie kosztów zakwaterowania; zgłosiło się jednak tylko siedem osób. Wówczas nakazano opuszczenie pokładu 30 podróżnym, którzy zostali odprawieni jako ostatni. Pech nie opuszczał jednak także szczęśliwców, którym udało się dolecieć zgodnie z rozkładem, bowiem część bagażu pozostała w Birmingham. Przewoźnik przeprosił za niedogodności i zapowiedział, że przeprowadzi dochodzenie. Jednym z wątków śledztwa mają być m.in. twierdzenia, że niektórym pasażerom grożono aresztem, jeśli dobrowolnie nie wyjdą z samolotu.