Zdaniem Instytutu 78-letni dziś mężczyzna bił więźniów odbierał im kosztowności i wprowadzał ich do komór gazowych. Prokurator zażądał dla Henryka M. 15 lat więzienia. O uniewinnienie wniósł obrońca oraz sam oskarżony. Przed sądem tłumaczył, że był zmuszany do zarzucanych mu czynów, a to, czego się dopuścił zrobił w obawie o życie swoich najbliższych. Akt oskarżenia przeciwko M. był pierwszym skierowanym do sądu przez IPN, który od sierpnia 2000 r. ściga zbrodnie hitlerowskie i komunistyczne. Był to też pierwszy zarzut o udział w zbrodniach hitlerowskich w Polsce od 1973 r. Dziś pion śledczy IPN prowadzi 124 śledztwa w sprawie tych zbrodni. Po wojnie prowadzono śledztwo w sprawie polskich pomocników hitlerowców z Chełmna, ale z niewyjaśnionych powodów zaniechano jego kontynuacji. Sprawą Henryka M. zajmowała się poprzedniczka pionu śledczego IPN - zlikwidowana już Komisja Badania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu, ale nie zdążyła postawić mu zarzutu. Podstawą zarzutu wobec Henryka M. jest nadal obowiązujący dekret PKWN z 1944 r. o karze dla "faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy" - była to jedyna możliwa podstawa prawna postawienia mu zarzutu. IPN stosuje dekret także w innych śledztwach o podobne zbrodnie - m.in. mordu na Żydach w Jedwabnem w 1941 r.