- Chęć przeżycia determinuje zachowaniem tłumu. Wystarczy, że w tłumie padnie hasło nawet czynu pseudobohaterskiego i może dojść do rozlewu krwi. (...) Wydaje się, że terroryści byli przygotowani na taką ewentualność i dlatego zaminowali salę - twierdzi Dziewulski. Dodaje również, że atak zakładników jest prawdopodobny, na tyle, na ile nieprzewidywalne będą zachowania napastników, czyli jeśli terroryści pokażą tłumowi, że nie zabijają dla samego zabicia i chęci oglądani krwi, to jest szansa, że się z zakładnikami dogadają i tłum będzie z nimi współpracował. W sprawie ewentualnego ataku komandosów z elitarnej rosyjskiej jednostki specjalnej Alfa Jerzy Dziewulski jest sceptyczny. Jego zdaniem siły specjalne na pewno przez cały czas poznają teren, sprawdzają plany budynku, jego budowę czy rozkład okien. Dopiero po bardzo dokładnym rekonesansie, komandosi mogą podjąć próbę wejścia do teatru. Wejście jednostki może nastąpić w formie uderzenia zajęczego, czyli takiej zajawki uderzenia, określonymi miejscami, ale de facto wejdą wszystkimi oknami, z dachu. Zdaniem Dziewulskiego problemem może być rozpoznanie terrorystów, którzy najprawdopodobniej wmieszali się w tłum i wówczas akcja Alfy może zostać zneutralizowana, a wycofanie się komandosów stanie się w pewnym sensie porażką. O ewentualnych gwarancjach, jakie mogą zostać zaproponowane terrorystom decydować będzie powołany w Moskwie sztab kryzysowy - w jego skład wczodzą pomocnik prezydenta Rosji Siergiej Jastrzembski i mer Moskwy Jurij Łużkow.