W sobotnim wydaniu gazeta opublikowała zdjęcia będące zbliżeniami zastrzelonego w Iraku dziennikarza Telewizji Polskiej Waldemara Milewicza. Zdjęcia, zwłaszcza to z okładki, wywołały oburzenie wśród rzesz Polaków, w tym dziennikarzy innych mediów. Redaktorowi naczelnemu "SE", Mariuszowi Ziomeckiemu, zarzuca się złamanie zasad etyki dziennikarskiej, zaznaczając, że inne media w Polsce nie zdecydowały się na taki krok. - To jest wielki news, a zdjęcie, które zamieściliśmy najlepiej oddaje emocjonalną prawdę o tej tragedii. Tak postępują dziennikarze na całym świecie. Gazety zagraniczne użyły tego samego zdjęcia przy tej wiadomości - mówił Ziomecki na CZATerii. - Oczywiście, przez kilka godzin rozważałem bardzo wiele argumentów za i przeciw publikacji. Na końcu podjąłem decyzję w zgodzie ze swoim sumieniem i regułami swojego zawodu. - Rozumiem racje krytyków, nie rozumiem tylko dlaczego uważają, że dziennikarze powinni być zawsze i wszędzie uprzywilejowani. Przykro mi, ale dla kolegów nie robimy wyjątków w żadną stronę, to właśnie byłoby niemoralne - wyjaśnił. - Wszystkie ofiary tragedii mają rodziny. Dziennikarze, którzy nas krytykują zachowują się tak, jakby tylko nasi zabici koledzy mieli rodziny. Naczelny "Super Expressu" odniósł się również do apelu, jaki wystosował do niego twórca gazety, Grzegorz Lindenberg. - Strategia mojego poprzednika była na nieskuteczna. Nie zgadzam się z oceną, że "SE"staje się brukowcem pod moim kierownictwem. Na pewno jest gazetą bardziej przystępną niż w czasach, gdy on ją redagował. Ziomecki nie uważa tych zdjęć za zbyt drastyczne. - Nie istnieje żaden katalog z granicami. W tym konkretnym wypadku nie zamieściłbym zdjęcia zmarłego, gdyby ciało było zmasakrowane albo przekaz byłby emocjonalnie mniej czysty - mówi. Redaktor naczelny "SE" stanowczo nie zgodził się z zarzutami, że zdecydowano się na publikację zdjęć, żeby zwiększyć sprzedaż gazety. - Nie mieliśmy pojęcia, czy to wywoła wzrost sprzedaży czy spadek. Zdjęliśmy z okładki konkurs, który bankowo przyniósłby wzrost sprzedaży. Ale dziennikarstwo najpierw - mówił. - Wstępnie wygląda, że czytelnicy bardzo wysoko ocenili to wydanie. Ankiety pokazały jeden z najwyższych poziomów aprobaty dla tego wydania. Opinie dziennikarzy a opinie czytelników czasami bardzo się różnią. - Wiem o dwóch tytułach, które przygotowały materiały podobne do naszych, ale wycofały je, kiedy zobaczyły jaka burza zaczęła się wokół "SE". Sami oceńcie, czy to jest dobre dla mediów, bo mnie się wydaje, że jak tak dalej pójdzie, to niedługo znów zaczniemy wydawać prasę "drugiego obiegu" na powielaczach, jak za komuny - twierdzi. Czym dla Mariusz Ziomeckiego jest etyka? - Etyka to jeden z kilku czynników, które bierzemy pod uwagę redagując gazety. Nie jestem pewien czy chcielibyście mieć media, w której wszyscy znacznie lepszymi moralistami niż redaktorami - mówi. "SE" nie będzie miał na razie żadnych reporterów w Iraku, Ziomecki uważa to za zbyt niebezpieczne: - Szóstka naszych dziennikarzy spędziła w Iraku wiele miesięcy w tym roku. Obecnie nie mamy tam żadnego i nie planuję nikogo posłać. Odnoszę wrażenie, że kolega Milewicz pojechał z misją, która była zbyt niebezpieczna. Próbował skontaktować się z bojówkami, które zwalczają siły koalicji. Przeczytaj relację z czata