Dyplomata wycofany, wojna coraz bliżej
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że czasowo zawieszona została działalność Sekcji Interesów USA w ramach ambasady polskiej w Bagdadzie. Polska reprezentowała interesy USA w Iraku od 1991 roku, od momentu zakończenia wojny nad Zatoką Perską.
"USA wycofują z Iraku polskiego dyplomatęreprezentującego tam rząd amerykański i zamykają prowadzoną przez Polaków sekcję interesów USA w Bagdadzie - podał dzisiejszy "Washington Post".
Jak pisze dziennik, powołujący się na "dobrze poinformowane źródła", Waszyngton zamierza powiadomić o tym w sobotę Irak. Dodaje też, że "posunięcie takie tradycyjnie sygnalizuje zbliżanie się wojny".
Ambasador odwołany
Ponad tydzień temu ambasador Krzysztof Bernacki, który reprezentuje interesy USA w Bagadzie, został odwołany na "konsultacje" do Ammanu w Jordanii. Później z nieoficjalnych doniesień wynikało, że sekcja interesów USA w ambasadzie polskiej zostanie zamknięta.
W Iraku mieszka na stałe tylko blisko 100 obywateli amerykańskich, głównie małżonków obywateli irackich oraz Irakijczyków urodzonych w USA. Po ewakuacji polskich dyplomatów pozostaną oni bez żadnej ochrony konsularnej.
Departament Stanu wielokrotnie ostrzegał ostatnio obywali USA, by dla swojego bezpieczeństwa opuścili Irak.
Bezpośrednio po inwazji Kuwejtu przez wojska Saddama Husajna w 1990 r. - co doprowadziło do wojny - agenci polskich służb specjalnych zorganizowali ucieczkę agentów wywiadu USA z Iraku. Znaleźli oni schronienie na jednej z polskich budów w tym kraju, a następnie zostali przemyceni do Turcji.
Coraz więcej wojska w Zatoce
Tymczasem Pentagon skierował do Zatoki Perskiej piąty lotniskowiec - USS Kitty i 101. dywizję wojsk powietrzno-desantowych, zwiększając siły USA w regionie do poziomu prawie wystarczającego do ewentualnej inwazji na Irak.
101. dywizja powietrzno-desantowa ma odgrywać kluczową rolę w coraz bardziej prawdopodobnej wojnie. Liczy ona ponad 15 tys. żołnierzy i wyposażona jest w 270 helikopterów, w tym ponad 100 typu Blackhawk i 70 śmigłowców Apache, uzbrojonych w sterowane laserem rakiety Hellfire.
Obecnie w pobliżu Iraku znajduje się 125 tys. żołnierzy amerykańskich i liczba ta ma znacznie wzrosnąć do połowy lutego.
Dowództwa wojsk lądowych, marynarki wojennej i sił powietrznych potrzebują jeszcze 3-4 tygodni na ściągnięcie do regionu sił uważanych za wystarczające do operacji przeciw Saddamowi Husajnowi. Podkreślają jednak, że nie wyklucza to rozpoczęcia ewentualnej akcji wcześniej, z założeniem, że reszta wojsk będzie stopniowo napływać w rejon Zatoki Perskiej.
Znajdują się tam już: dwie grupy specjalne wojsk piechoty morskiej liczące każda po 7 tys. żołnierzy, 3. i 4. dywizja piechoty wojsk lądowych, oraz jednostki zmechanizowane wyposażone w czołgi Abrams i pojazdy bojowe Bradley.