kolejce po cukier, w której zginęli chłopiec i ochroniarz, od rana stało około tysiąca osób. Do wypadku doszło, kiedy tłum czekający na otwarcie sklepu przewrócił ceglany filar. Czerwcowe rozporządzenie rządu, aby obniżyć ceny wszystkich produktów i usług o połowę, doprowadziło w Zimbabwe do panicznego wykupywania i gromadzenia towarów, a to z kolei do braków w zaopatrzeniu. W sklepach brakuje mąki kukurydzianej, chleba, mięsa, benzyny i wielu innych podstawowych produktów. Inflacja w Zimbabwe sięga 3700 proc. rocznie. Analizy MFW szacują nawet, że do końca tego roku może wynieść 100 tys. procent. Tak wysoki poziom inflacji odzwierciedla coraz bardziej dramatyczny stan gospodarki, rozregulowanej autokratycznymi decyzjami prezydenta Roberta Mugabe. Recesja wywołała sięgające 80 proc. bezrobocie oraz powszechny niedostatek dewiz, żywności i paliwa. 83-letni Mugabe, kierujący państwem od uzyskania przez nie pełnej niepodległości w 1980 roku, wini za ten stan rzeczy państwa zachodnie i ich sankcje gospodarcze. Obserwatorzy wskazują jednak, że parcelacja prowadzonych przez białych farm zrujnowała towarową produkcję rolną, a nowi murzyńscy posiadacze działek nie są w stanie efektywnie ich zagospodarować.