Prokurator Pierfilippo Laviani powiedział mediom po przesłuchaniu napastnika: "To człowiek pełen problemów, który stracił pracę, stracił wszystko, musiał wrócić do swego domu rodzinnego, był zdesperowany". "Chciał strzelać do polityków, ale widząc, że są dla niego nieosiągalni, strzelił do karabinierów. Przyznał się do wszystkiego. Nie wydaje się być osobą niezrównoważoną" - dodał Laviani. Obrażenia odniosła też przechodząca ciężarna kobieta. Do ataku doszło w południe, gdy w pałacu prezydenta trwało zaprzysiężenie nowego rządu Włoch. Siły bezpieczeństwa natychmiast zatrzymały sprawcę, który według podanych przez nie informacji jest niezrównoważony. Pierwsze posiedzenie Rady Ministrów w Kancelarii Premiera, Palazzo Chigi, poświęcone było strzelaninie. Po obradach minister spraw wewnętrznych Alfano poinformował, że napastnik, mieszkający w Piemoncie Kalabryjczyk Luigi Preiti, chciał popełnić samobójstwo po oddaniu strzałów do pilnujących siedziby rządu karabinierów. "Nie udało mu się, bo skończyły mu się naboje" - dodał Alfano. Szef MSW podkreślił, że wszystko wskazuje na to, że był to "odosobniony czyn". Zapewnił, iż stan bezpieczeństwa publicznego w kraju nie budzi obaw. Następnie poinformował o wzmocnieniu kontroli i ochrony najważniejszych budynków państwowych w kraju. Komentatorzy podkreślają, że nigdy wcześniej we Włoszech nie doszło do takiego aktu przemocy w dniu zaprzysiężenia rządu. Sprawca odniósł obrażenia podczas szamotaniny, do jakiej doszło, gdy próbował uciekać. Zdementowano wcześniejsze informacje, że został ranny z broni palnej. Do karabinierów mężczyzna strzelał z pistoletu małego kalibru; oddał sześć strzałów. Postawiono mu zarzuty próby zabójstwa i nielegalnego posiadania broni. Tymczasem brat sprawcy powiedział mediom, że wbrew wcześniejszym doniesieniom nie jest on chory psychicznie. Miał natomiast problemy finansowe, stracił pracę i rozpadło się jego małżeństwo. Lekko ranna została ciężarna kobieta, która znajdowała się wśród przechodniów. Jeden z karabinierów jest ranny w szyję, a drugi w nogę. Życie funkcjonariuszy nie jest zagrożone. W chwili, gdy doszło do strzelaniny przed Palazzo Chigi, w oddalonym o ponad kilometr pałacu prezydenckim trwało zaprzysiężenie powołanego w sobotę rządu Enrico Letty. Dopiero pod koniec ceremonii jej uczestnicy dowiedzieli się o tym, co się wydarzyło. Podczas transmisji z siedziby szefa państwa było widać konsternację i przerażenie na twarzach prezydenta Giorgio Napolitano i premiera Letty oraz 21 ministrów. Do strzelaniny doszło na oczach dziennikarzy, którzy stali przed kancelarią w oczekiwaniu na Lettę i jego ministrów. Gmach kancelarii premiera Włoch stoi przy publicznym placu, na którym zawsze są setki turystów. Nie jest otoczony żadnymi barierami ochronnymi. Po niedzielnym ataku wzmocniono ochronę pałacu. Wśród polityków pojawiły się głosy, że atak na karabinierów to rezultat klimatu politycznego ostatnich dni we Włoszech. Niektórzy wskazali nawet jako przyczynę zdarzenia strategię populistycznego Ruchu Pięciu Gwiazd. Założyciel ruchu Beppe Grillo w publicznych wystąpieniach nawoływał niedawno do "marszu na Rzym" - z czego potem się wycofał - i mówił o "śmierci republiki", jak nazywał wybór prezydenta Napolitano na drugą kadencję. Grillo apelował do swych zwolenników, by protestowali przeciwko temu. Centroprawicowy burmistrz Rzymu Gianni Alemanno oświadczył: "To gest szaleńca, ale nie powinniśmy się dziwić, że do niego dochodzi, kiedy ciągle pomstuje się na pałace władzy, tak, jakby należało je zburzyć". Pytany przez dziennikarzy, czy odnosi się do Ruchu Pięciu Gwiazd, odparł: "Nie odnoszę się do nikogo". Burmistrz dodał, że konieczna jest weryfikacja środków bezpieczeństwa, jakimi objęte są gmachy rządowe. Grillo napisał na swym blogu, że jego ruch jest "absolutnie przeciwny przemocy". Wyraził solidarność z siłami porządkowymi. "Mamy nadzieję, że jest to pojedynczy incydent i że taki pozostanie" - dodał. Rząd utworzony przez Enrico Lettę określany jest jako gabinet szerokiego porozumienia. Utworzyły go - po dwóch miesiącach impasu politycznego po wyborach - centrolewica i centroprawica, pojednane przez prezydenta Napolitano. Do gabinetu weszli politycy centrolewicowej Partii Demokratycznej, centroprawicowego Ludu Wolności byłego premiera Silvio Berlusconiego oraz ministrowie z dotychczasowego rządu ekspertów Mario Montiego. Wicepremierem i szefem MSW będzie Angelino Alfano, sekretarz generalny Ludu Wolności. Tekę ministra spraw zagranicznych powierzono byłej unijnej komisarz Emmie Bonino. Ministrem ds. europejskich pozostaje Enzo Moavero Milanesi, który pełnił tę funkcję w gabinecie Montiego. W poniedziałek o godz. 15 w Izbie Deputowanych odbędzie się głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Letty. Z Rzymu Sylwia Wysocka