- Kaliber błędu pracownika był poważny i tym samym naraził on na szwank dobre imię szpitala - powiedziała zastępca dyrektora Szpitala Morskiego im. PCK w Gdyni Małgorzata Bartoszewska-Dogan. Ukarany laborant pracuje w prosektorium gdyńskiego szpitala od 40 lat. - Został mu rok do emerytury. Nigdy nie mieliśmy do niego żadnych zastrzeżeń. Bardzo przeżył to co się stało i ma poczucie winy - dodała Bartoszewska-Dogan. Pomyłka polegała na naklejeniu niewłaściwej kartki z nazwiskiem przy zwłokach. Ciało zostało następnie przewiezione do krematorium w Gdańsku. Tam jeszcze przed spopieleniem zostało pokazane rodzinie, która uznała, że to ich bliska. Stało się tak, mimo że różnica wieku dwóch zmarłych kobiet, których zwłoki pomylono, wynosiła 30 lat. Kiedy następnego dnia laborant zorientował się, że przekazał do kremacji niewłaściwe zwłoki, próbował jeszcze naprawić swój błąd i powiadomił o pomyłce rodzinę zmarłej. Dopiero w ubiegłym tygodniu krewni odebrali ze szpitala zwłoki swojej bliskiej. W sprawie zamiany zwłok postępowanie sprawdzające prowadzi Prokuratura Rejonowa w Gdyni. Doniesienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na zbezczeszczeniu zwłok złożył syn kobiety, której zwłoki zostały przypadkowo spalone. Z uwagi jednak, że kremacja ciała jest w Polsce dopuszczalna, prokuratura sprawdza na razie, czy w tym przypadku nie doszło do przestępstwa przekroczenia lub niedopełnienia uprawnień. Grozi za to do trzech lat więzienia.