Dorn w swoim wpisie noszącym datę 10 kwietnia zauważył, że po trzech tygodniach "dość raptownych i niezrozumiałych dla członków klubu PiS spoza najściślejszego kręgu kierowniczego zwrotów (...) krąg kierowniczy w osobach prezesa (Jarosława) Kaczyńskiego i przewodniczącego (Przemysława) Gosiewskiego zaapelował o jak najliczniejsze głosowanie za ratyfikacją" Traktatu. Jak zauważył, 40 procent posłów i 60 procent senatorów z PiS tego wezwania nie posłuchało, przy czym - dodał - dotyczy to także niektórych członków Komitetu Politycznego. "Nie sądzę, by ujawniony przez te decyzje problem można było zamilczeć stwierdzeniem, że w takiej partii jak PiS istnieje w sposób naturalny nurt eurosceptyczny. Chyba, że ktoś doda, iż ten właśnie nurt wyznacza główne koryto rzeki. Tylko po co, w takim razie, wystosowywać nieskuteczne apele?" - podkreślił. Poseł pyta: "skoro PiS jest partią wielonurtową, to czy ma nurt główny i jakim korytem on się toczy?". Jak zaznaczył, jeszcze do niedawna samo postawienie takiego pytania uznawałby za bezpodstawne, a pytanie za niewymagające odpowiedzi. "Każdy kto w wyborach 2007 roku kandydował z listy PiS wiedział przed wyborami, że to prezydent Lech Kaczyński i premier Jarosław Kaczyński wynegocjowali Traktat Lizboński. Uznali, a wraz z nimi PiS, że był to sukces, a próby zadawania pytań o realność tego sukcesu prowadziły do zawieszenia w prawach członka partii" - napisał Dorn. "Każdy wiedział, że PiS opowiada się za integracją europejską, także za Traktatem Lizbońskim. W odróżnieniu od środowisk euro- entuzjastycznych PiS wie, że proces integracji stwarza realne problemy związane z suwerennością, ale rozwiązania tych problemów poszukuje poprzez dyskusję o kształcie integracji, a nie poprzez jej odrzucenie" - podkreślił. "Tak jako jeden z założycieli PiS widziałem główny nurt mojej partii" - dodał. Jak podkreślił, ubocznym efektem burzliwych wydarzeń ostatnich tygodni jest jej destrukcja i powstanie w PiS - na istotnym obszarze polityki europejskiej - sfery politycznej niepewności. "Ta sfera niepewności powinna zostać jak najszybciej zlikwidowana wraz z odbudową politycznie efektywnej relacji między nurtem głównym, a nurtem eurosceptycznym. I to nie tylko dlatego, że partii politycznej aspirującej do powrotu do władzy nie stać na hodowanie sfery niepewności w obszarze polityki europejskiej" - uważa Dorn. Zaznaczył, że rzecz dotyczy kwestii jeszcze istotniejszej: czy PiS zachowa zdolność do powrotu do władzy? Według polityka, słabnięcie PiS jako formacji daleko wykraczającej poza nurt katolicko-narodowy, a nawet wchodzącej z nim w wewnątrzpartyjny spór, otwiera drogę do powstania nowej formacji na prawym skraju sceny politycznej.