- Atak trwał całą noc, jednak o świcie siły sojusznicze zajęły międzynarodowe lotnisko, położone na zachodnich obrzeżach Bagdadu, lotnisko noszące do tej pory imię Saddama Husajna. Teraz jego nazwa została zmieniona. I od tej pory stanowi wrota do przyszłości Iraku - mówił Brooks. Dodał, że w walkach zginęło co najmniej 300 Irakijczyków. Specjalni wysłannicy RMF do Bagdadu próbowali dojechać na lotnisko i sprawdzić, co się tam dzieje. Jednak Irakijczycy nie pozwolili im się nawet zbliżyć w okolice lotniska. Jak donoszą zablokowana jest nie tylko droga na lotnisko, ale także do zachodniej części miasta, gdzie mieści się potężna baza wojskowa. W poprzek drogi stoją ciężarówki. Ulice Bagdadu wyjątkowo dziś opustoszały, nie widać też regularnych oddziałów wojska. Za to niewielkich uliczkach gromadzą się setki ochotników i policjantów. Część z nich ma kałasznikowy, część ręczne wyrzutnie rakiet przeciwpancernych. Sporo mieszkańców Bagdadu ucieka z miasta. Setki samochodów wyładowanych dobytkiem wyjeżdża poza granice stolicy. Ale są i tacy, którzy postanowili zostać i bronić Bagdadu. Z jednym z nich rozmawiali specjalni wysłannicy RMF do Bagdadu Jan Mikruta i Przemysław Marzec: